Przejdź do treści

Co zrobić z gruzowiskiem? Niemiecka polityka wobec Rosji – przegląd techniczny

Dla prehistorii i historii Republiki Federalnej Niemiec decydujące znaczenie mają zmagania wokół wyznaczenia kierunków jej polityki zagranicznej we wczesnych latach 50-tych. Zacięty spór wiodły w tej materii SPD pod wodzą Kurta Schumachera oraz CDU Konrada Adenauera. Schumacher, który za rządów nazistowskich był więziony w obozie koncentracyjnym, uważał się jednak za niemieckiego patriotę, odrzucał związki z Zachodem i nazywał Adenauera, dążącego za wszelką cenę do zbudowania takich związków, „kanclerzem aliantów”.

CDU z Adenauerem na czele przeforsowała jednak swój kurs na integrację Republiki Federalnej z Zachodem, orientację, którą najpóźniej od przyjęcia Programu Godesberskiego  (1959–1989) współrealizowała również SPD. W głównych tezach tego zasadniczego dokumentu partia ta uznawała się za reformatorską partię demokratycznego socjalizmu, deklarowała poparcie dla obrony kraju i dla sojuszników zachodnich. Ważni przedstawiciele socjaldemokracji (np. Erich Ollenhauer i Herbert Wehner) przeciwstawiali się wszelkim odmianom międzynarodowego komunizmu oraz jego realnemu wariantowi, wprowadzanemu w życie w NRD. Inne siły wewnątrz partii z niechęcią przyjmowały jednak konsekwencje tego zwrotu. Stawiały one nadal na model socjalistyczny, będący przeciwieństwem kapitalistycznej gospodarki rynkowej i opowiadały się za statusem politycznym Republiki Federalnej jako państwa wolnego od wszelkich związków z wielkimi blokami politycznymi. Antykapitalizm łączył  się w ich wypadku z antyamerykanizmem.

W późnych latach 60-tych wewnątrz CDU osłabły zastrzeżenia wobec prowadzonej przez socjaldemokratycznego kanclerza Willy’ego Brandta polityki odprężenia w stosunku do Związku Radzieckiego i jego wschodnioeuropejskich państw satelickich.

Polityka odprężenia miała zawsze – także już w swej wersji amerykańskiej, zainicjowanej przez Richarda Nixona – podwójne oblicze. Umiała uwzględniać historyczne okoliczności konfrontacji między dwoma blokami i podejmować próby zredukowania  czy wyeliminowania śmiertelnego niebezpieczeństwa wojny atomowej, nie zamykając jednocześnie oczu na zasadnicze przeciwieństwo między demokracjami zachodnimi a państwami satelickimi bloku wschodniego, podporządkowanymi dyktaturze sowieckiej. Działania na rzecz pokoju i kroki podejmowane w kierunku rozbrojenia nie były wówczas tożsame z kwestionowaniem koniecznych działań na rzecz zachowania własnej zdolności do obrony i związanego z tym potencjału odstraszenia przeciwnika.

Liczni w SPD zwolennicy polityki odprężenia stawiali wszakże na możliwość jakiejś trwałej pokojowej koegzystencji, a nawet konwergencji systemów. Ignorowali doświadczenia brutalnie tłumionych powstań wybuchających w bloku wschodnim oraz żelazną wolę trwania Związku Radzieckiego na zajmowanych pozycjach – a zatem imperialne roszczenia, zawsze mające na celu przyszłe komunistyczne panowanie nad całym światem.

Przepaść między realizmem a iluzjami znaczyła wszystkie fazy tak rozumianej polityki odprężenia. W stolicy Finlandii, Helsinkach, rozpoczęła się w roku 1973 Konferencja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, zakończona 1 sierpnia 1975 roku podpisaniem Aktu Końcowego, przyjętego przez 35 państw Zachodu i bloku wschodniego. Później odbywały się liczne konferencje przeglądowe, organizowane nawet po przełomowym roku 1989.

Druga faza zachodnioniemieckiej polityki odprężenia była od połowy lat 70-tych ściśle związana z nazwiskami Egona Bahra i Helmuta Schmidta.

W sierpniu 1980 roku powstanie niezależnego polskiego związku zawodowego „Solidarność” i jego przekształcenie się w masowy ruch polityczny otworzyło ostatnią dekadę dotychczasowego porządku powojennego. Architekci polityki odprężenia nie dostrzegli wszakże w następstwach tych wydarzeń, które wywarły wpływ na cały blok wschodni, znaku czasu i nie wsparli polskich opozycjonistów, aktywistów Karty 77 w Czechosłowacji czy opozycjonistów w innych krajach bloku wschodniego i Związku Sowieckim, lecz uznali ich za zagrożenie status quo. Przede wszystkim Egon Bahr postrzegał aktywność polskiej „Solidarności” jako zakłócenie  równowagi niezbędnej w relacjach ze wschodnimi przywódcami, przyznawał Związkowi Radzieckiemu prawo do interwencji w swoim obszarze wpływów i bronił stanu wojennego, ogłoszonego w grudniu 1981 roku w Polsce oraz działań podejmowanych przez juntę generała Jaruzelskiego, uznając je za nieuchronne.

Helmut Schmidt nie żywił wielkich iluzji co do rozmiarów i charakteru zbrojeń sowieckich. Aż do przedwczesnego końca rządu koalicji socjaldemokratyczno-liberalnej w 1982 roku, próbował wbrew znaczącemu oporowi w swojej partii oraz sprzeciwom niemieckiego ruchu pokojowego forsować poparcie dla podwójnej uchwały NATO.

Jego dystans wobec działaczy późniejszej pokojowej rewolucji był jednak tak wielki, że tym swoim brakiem zrozumienia dla nich wręcz się wyróżniał. Przedstawiciele lewego skrzydła SPD, jak Erhard Eppler, jeszcze w drugiej połowie lat osiemdziesiątych stawiali na SED jako partnera, o czym można przeczytać między innymi w przyjętej przez SPD i SED deklaracji o dialogu z 28 sierpnia 1987 roku. To, że przemiany na Wschodzie mogły mieć charakter rewolucyjny i oddolny, nie pasowało do takiego schematu myślowego.

Ze strony CDU przyszła krytyka – Volker Rühe zastąpił tu formułę „przemiany przez zbliżenie” sarkastycznym sloganem „przemiana przez spoufalenie”.  Ale czy polityka CDU była inna? Kanclerz Helmut Kohl nie tracił z oczu zasadniczego celu, jakim była jedność niemiecka, pogodził się jednak z długotrwałym istnieniem NRD jako drugiego państwa niemieckiego. Żarliwy antykomunista Franz Josef Strauß podtrzymywał potajemne kontakty z negocjatorem z NRD Schalck-Golodkowskim i w 1983 roku pomógł rządowi NRD uzyskać miliardowy kredyt, który uratował to państwo przed krachem ekonomicznym. Elity gospodarcze Republiki Federalnej robiły świetne interesy z przeciwnikiem politycznym. Inaczej to wyglądało w wymiarze nieoficjalnym.

Opozycjoniści, aktywiści pokojowi i obrońcy praw człowieka z Europy wschodniej i zachodniej postrzegali się jako „Helsinki prześladowanych”.  I tworzyli między sobą własne powiązania. Tak powstała sieć kontaktów, której celem był dialog między Wschodem a Zachodem. W drugiej połowie lat osiemdziesiątych sieć ta, wykraczając daleko poza granice procesu OBWE, zyskała centralne znaczenie w koordynacji działań opozycyjnych, przygotowywaniu wspólnych odezw i manifestów czy wzmacnianiu wzajemnej solidarności.

Na otwarcie jednej z konferencji przeglądowych OBWE w Wiedniu 3 listopada 1986 roku sieć przedłożyła memorandum zatytułowane „Wypełnić porozumienie helsińskie rzeczywistym życiem”. Było ono rezultatem licznych poprzedzających jego powstanie debat i konsultacji. Wśród kilkuset pierwszych sygnatariuszy znaleźli się prominentni przedstawiciele opozycji demokratycznej z Polski, Węgier, Czechosłowacji i innych krajów bloku wschodniego, także NRD, oraz liczni zachodnioeuropejscy aktywiści ruchów pokojowych i obrony praw człowieka. Do najbardziej znanych sygnatariuszy z USA należeli między innymi piosenkarka Joan Baez i pisarz Allen Ginsberg.

Osią tekstu była konkluzja, że bezpieczeństwo, pokój oraz przestrzeganie praw człowieka i obywatela stanowią nierozdzielną jedność, budującą wspólny europejski dom. W dotychczasowym przebiegu procesu OBWE krytyce poddano jednostronną koncentrację na wielkich mocarstwach, rządach oraz na polityce uprawianej odgórnie. Przeciwstawiono temu wszystkiemu postulat oddolnej  realizacji procesu helsińskiego. A sygnatariusze czuli się zobowiązani do jego wprowadzania w życie. W ciągu kilku lat realna historia wybiegła poza najśmielsze marzenia zawarte w memorandum, zniosła dotychczasowe ograniczenia i pozornie nieprzezwyciężalne podziały.

Klęską zakończyła się podjęta przez Michaiła Gorbaczowa próba ratowania skazanego na upadek systemu, a on sam został wbrew swojej woli jego grabarzem. Przyczynił się on jednak do tego – i na tym polega jego zasługa – że wyzwoleńcze rewolucje roku 1989 zachowały charakter pokojowy. Usiłował jednak – i tu ujawniły się jego ograniczenia – podtrzymać już po roku 1989/1990 istnienie Związku Sowieckiego jako imperium, a tym samym jako więzienia narodów, to znaczy zachować nad nimi rosyjską dominację, spod której Ukraina, Gruzja, inne kraje regionu kaukaskiego, przede wszystkim jednak niewielkie narody nadbałtyckie chciały się za wszelką cenę wyrwać.

Pokojowe rewolucje lat 1989/1990 stały się początkiem nowej epoki w historii Europy i świata.  Spór o to, kto je  przygotował, był ich motorem i realizatorem, wiedli ze sobą główni aktorzy polityki odprężenia w Niemczech, przedstawiciele rządów zachodnich oraz zwolennicy Gorbaczowa. Jednak rolę decydującą odegrały tu pragnienie wolności oraz siła uciskanych narodów i ludów we wschodniej części Europy, a początkiem ich zmagań było powstanie Solidarności w Polsce. Części z nich, przede wszystkim Bałtom, Polakom, Czechom i Węgrom, a także obywatelom NRD, udało się przejść czy właściwie wykonać wielki skok ku wspólnocie krajów wolnej Europy, które stały się wzorcem demokracji, wolności i dobrobytu. Dla innych, jak np. Ukraińców, również dążących do tego celu, droga ta pozostawała do dziś zamknięta. Wielkiej wagi dokumentem, w którym ponownie zaznaczył się ów podział, była przyjęta w 1990 roku Karta Paryska. Jej podstawowe sformułowania brzmią następująco:

„Czas konfrontacji i podziału Europy dobiegł końca. Oświadczamy że nasze relacje będą się w przyszłości opierać na wzajemnym szacunku i współpracy. Europa uwalnia się od dziedzictwa przeszłości dzięki odwadze mężczyzn i kobiet, dzięki sile woli narodów i mocy idei Aktu Końcowego z Helsinek. W Europie nastaje nowy wiek demokracji, pokoju i jedności”.

Zogniskowały się w tych zdaniach wszystkie nadzieje, ale także iluzje wielu zwolenników polityki odprężenia. Realistami stali się oni tylko w tym sensie, że wreszcie uznali odwagę ludzi, którzy wywalczyli sobie wolność. Wciąż uwięzieni byli jednak całkowicie w swoich dotychczasowych złudzeniach, a teraz zaczynali jeszcze żywić nowe, biorąc za dobra monetę mgliste oświadczenia strony wschodniej, w których Gorbaczow i jego współpracownicy snuli przedziwne opowieści o jakimś porządku pokojowym od Lizbony po Władywostok.

Taki ogólnoeuropejski porządek pokojowy wymagałby po rozpadzie Związku Sowieckiego, który Gorbaczow chciał bezwarunkowo utrzymać przy życiu, zaistnienia  jakiejś demokratyzującej się Rosji, zdolnej uporać się ze swoją totalitarną przeszłością i gotowej porzucić imperialne ciągoty.

Jeśli w pierwszej połowie lat 90-tych można było jeszcze budować jakieś nadzieje na obietnicach i gestach Borysa Jelcyna, to późniejszy rozwój wydarzeń, pierwsza i druga wojna czeczeńska (1994–1996 i 1999–2009) oraz niebywała kariera oficera KGB Władimira Putina oznaczały odwrót od wszelkich inicjatyw idących w kierunku polityki pokojowej. Nie trzeba  było być jasnowidzem,  by poznać się na charakterze Putina i dostrzec jego coraz wyraźniej formułowane cele neoimperialne. Ostrzeżenia przed takim biegiem zdarzeń przychodziły nie tylko ze strony środkowoeuropejskich sąsiadów Rosji oraz państw, które jak Ukraina i Gruzja szukały swojej drogi ku niezależności, ale od wielu uczestników życia politycznego na Zachodzie. Przez długi czas ostrzeżeń tych nie traktowano poważnie albo je wręcz ignorowano. Tak postępowały również zmieniające się koalicje tworzące niemiecki rząd federalny oraz związani z nimi politycy.

Ponad 30 lat po epokowym przełomie 1989 roku, ponad 20 lat po objęciu władzy przez Władimira Putina i jego zauszników z KGB (siłowiki) spojrzenie na niemiecką politykę wobec Rosji wydaje się prowadzić do jednoznacznych wniosków. Spojrzenie takie winno uwzględniać rozmaite perspektywy.

Niegdysiejszy ambasador Rolf Nikel, który jako dyplomata przez długi czas towarzyszył realizatorom tej polityki odpowiedzialnym za sprawy zagraniczne, pisze w swojej najnowszej książce Wrogowie. Obcy. Przyjaciele. Polacy i Niemcy[1], że Niemcy stają dziś w dziedzinie swojej polityki zagranicznej przed jednym z największych gruzowisk od czasu powstania Republiki Federalnej. Nie doceniano powstających zależności i czyniono zbyt optymistyczne założenia co do charakteru rosyjskiego systemu władzy i jego agresywnej polityki zagranicznej.

Ambasador Nikel jest zbyt doświadczony i zbyt rozsądny, by formułować pochopne oceny i orzeczenia o winie. Domaga się gruntownego wyjaśnienia procesów decyzyjnych i uważniejszego przyjrzenia się osobom biorącym w nich udział. Gdy weźmie się pod uwagę wielość ostrzeżeń i wewnętrznych sugestii przychodzących z rozmaitych ambasad, alarmujących dokumentów, które kursowały w gremiach doradczych, docierały do parlamentu, ministerstw i urzędu kanclerskiego, nie sposób już zadowolić się szybkimi i pozbawionymi jakichkolwiek następstw usprawiedliwieniami.

Nie wolno także zatrzymywać się przy pojedynczych osobach, albowiem chodzi tu o pewną klęskę systemową.  Mówi się teraz aż nazbyt chętnie o niedającym się przewidzieć rozwoju wydarzeń, o złudzeniach i samozłudzeniach. Twierdzenie, jakoby Putin zwiódł wszystkich, jest niewiarygodne. Doświadczeni politycy nie skłaniają się ani do naiwności ani do przesadnego oszukiwania samych siebie. Ponadto w niemieckich mediach w ciągu minionych 20 lat nie brakowało udokumentowanych krytycznych relacji na temat polityki Niemiec wobec Rosji oraz ich  polityki energetycznej.

Gerhard Schröder, który swojemu późniejszemu przyjacielowi Władimirowi Putinowi wystawił świadectwo „nieskazitelnego demokraty”, a po zakończeniu swojej kadencji kanclerskiej wstąpił na służbę koncernu Gazprom, do dziś nie zdradza gotowości do krytycznej analizy prowadzonej przez siebie polityki. Na temat jego osoby oraz działań politycznych ukazały się w ostatnim czasie liczne publikacje.

Jedną z ważniejszych jest książka Reinharda Bingenera i Markusa Wehnera, zatytułowana wymownie Sieć moskiewska[2],  której obszerne fragmenty czyta się niczym kryminał. Dwaj dziennikarze „Frankfurter Allgemeine Zeitung” koncentrują się w niej nie tylko na osobie niemieckiego zausznika Putina, lecz odsłaniają także rozbudowaną sieć niemieckich i nie tylko niemieckich interesów politycznych i gospodarczych. Schröder sterował nią z przedniego siedzenia a po zakończeniu swojego urzędowania jako kanclerz z tylnego.

„Do jego siatki należeli nie tylko niemieccy socjaldemokraci, lecz także menedżerowie, przedsiębiorcy, politycy zagraniczni, oraz osoby o niejasnej przeszłości. Zakres ich aktywności sięga tu od spotkań na szczycie przywódców państw po dyskretne konwentykle, obroty finansowe od sum  liczonych w miliardach, którymi obracano w europejskich interesach gazowych, po strumienie pieniędzy o mniejszej liczbie zer, wciąż jednak znaczące.  A gra toczyła się wokół ważnych urzędów, ideałów politycznych, pięknych wizji, wzniosłych tytułów i książek koloryzujących rzeczywistość” (s. 8).

Bingener i Wehner zdają sobie prawdopodobnie sprawę z niebezpieczeństwa, że jako przedstawicielom „czołowego medium konserwatywnego” można im będzie zarzucić jednostronną krytykę niemieckiej socjaldemokracji, i dlatego nie pomijają również „epoki Merkel”, politycznych działań pani kanclerz, jej zaniedbań i zaniechań.

Opisują Angelę Merkel jako pierwszą niemiecką szefową rządu, która utrzymywała szczególnie bliskie kontakty z Rosją. Jako studentka fizyki wyjeżdżała ramach wymiany młodzieżowej do Moskwy i Leningradu. Tam poznała w 1974 roku swojego pierwszego męża Ulricha Merkela. „Merkel zna rosyjską literaturę od Tołstoja po Dostojewskiego, a przez jakiś czas wśród portretów zdobiących jej biurko w Urzędzie Kanclerskim znajdował się także wizerunek Katarzyny Wielkiej, carycy rosyjskiej pochodzącej z Niemiec”. I dalej: „Mimo tych emocjonalnych związków z Rosją nic nie wiadomo o jakichś jej rozważaniach na temat duszy rosyjskiej.  Przyczyny tych związków tkwią raczej w jej biografii” (s. 142/143).

W osobnym rozdziale, poświęconym  „miłości Unii do Moskwy”, Bingener i Wehner analizują kilka z tych kwestii i oraz ich ukryte tło. Wspominają o licznych politykach zajmujących się gospodarką, należących do Komisji ds. Niemieckich Stosunków Gospodarczych ze Wschodem i forsujących nawiązanie  ściślejszych związków z Moskwą. Niektórzy spośród polityków CDU zajmujących się polityką zagraniczną i polityką bezpieczeństwa jak Ruprecht Polenz i Norbert Röttgen spoglądali i spoglądają na reżim Putina znacznie bardziej krytycznym okiem. Ważniejsze niż głosy parlamentarzystów były dla Merkel jednak prawdopodobnie oceny jej najbliższych doradców do spraw polityki zagranicznej. Christoph Heusgen doświadczony dyplomata i obecny szef monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa, zachęcał ją do ostrzejszego kursu wobec Rosji. Za przeciwnika miał Ericha Vada, doradcę Merkel do spraw polityki militarnej, zwanego w najbliższym kręgu „generałem Merkel”. To on stał za niechętną postawą niemieckiej kanclerz, demonstrowaną na szczycie NATO w Bukareszcie w kwietniu 2008 roku, wobec obietnicy przyjęcia w dającym się przewidzieć czasie Gruzji i Ukrainy do sojuszu. To Vad, który został potem doradcą gospodarczym, po wybuchu terrorystycznej wojny 24 lutego 2022 roku z wielką pewnością siebie ogłosił, że Ukraina nie przetrzyma nawet tygodnia. Inni niemieccy wojskowi i politycy wysokiej rangi reprezentowali podobny pogląd.

W Bukareszcie Merkel w sojuszu z francuskim prezydentem Nicolasem Sarkozym przeforsowała swoje stanowisko wbrew amerykańskiemu prezydentowi George’owi W. Bushowi. Ten ostatni chciał przyjąć Ukrainę i Gruzję do programu przygotowawczego Membership Action Plan (MAP), co byłoby pierwszym konkretnym krokiem w kierunku ich członkostwa w NATO. To prawdopodobnie ta powściągliwość Zachodu w decydujący sposób utwierdziła Putina w przekonaniu o słuszności jego agresywnej polityki zagranicznej.

Reinhard Bingener i Markus Wehner sięgają w swej książce głęboko wstecz w historię SPD, by nie koncentrować się jedynie na kadencji kanclerskiej Gerharda Schrödera. W jednym z pierwszych rozdziałów przedmiotem ich zainteresowania jest hanowerski okręg SPD, ze względu na swoją wielkość i swoje wpływy określany także jako „archidiecezja partii”. To tam właśnie Kurt Schumacher stworzył zaraz po wojnie zalążkową komórkę aktywności partyjnej w zachodnich strefach okupacyjnych, to tam SPD miało swoją pierwszą centralę federalną. To tam też rozpoczyna się kilka dekad później droga młodego socjalisty Gerharda Schrödera do stanowiska premiera Dolnej Saksonii i tam powstaną pierwsze oka sieci, która będzie go nieść przez następne dziesięciolecia – tak jego samego osobiście, jak i tworzone przezeń struktury – i przetrwa okres jego kadencji kanclerskiej. Właśnie w Hanowerze, jeszcze po roku 2022 przypisuje się „naszemu Gerhardowi” zdolność sprowadzenia jego przyjaciela Putina za pomocą jakichś czarodziejskich zaklęć z powrotem na ścieżkę pokoju.

By rzucić światło  na otoczenie i kontrahenta „sieci moskiewskiej”, autorzy analizują zarówno  politykę odprężenia, będącą  jednym z mitów socjaldemokracji, jak i rozwój stworzonego przez Putina systemu władzy, z którym musiał się skonfrontować Schröder. Nie zabrakło w tym całościowym obrazie również uwag o historii importu gazu do Niemiec oraz o ewolucji, jaką przechodziły relacje z Rosją na tym obszarze.

Powracając do teraźniejszości oraz do aktualnych kontrowersji wokół klęski niemieckiej polityki wschodniej i rozważając wnioski płynące stąd dla przyszłych posunięć politycznych, autorzy zajmują się także osobą Olafa Scholza.

Jego karierze w SPD oraz jego działaniom na stanowisku pierwszego burmistrza Hamburga poświęcona jest książka dwóch doświadczonych dziennikarzy śledczych, którą śmiało można postawić obok Sieci moskiewskiej. Dzięki długoletniej intensywnej, wciąż z wrogością utrudnianej pracy śledczej Oliver Schröm i Oliver Hollenstein udokumentowali powstanie i działanie kręgu najbliższych zaufanych współpracowników Scholza podczas jego kadencji jako szefa władz Hamburga. Frapująca jest opowieść o drodze wojowniczego przewodniczącego Młodych Socjalistów z lat osiemdziesiątych na szczyty SPD oraz o jego związkach z  hamburską finansjerą.  Jego najbliżsi, starannie dobierani współpracownicy – sportretowani wnikliwie  przez Schröma i Hollensteina – pomogli mu przetrwać zagrożenia związane  ze skandalami hamburskimi i towarzyszyli mu do głównego centrum zarządzania w Urzędzie Kanclerskim. Czytelnikowi w całej okazałości objawia się swoista „sieć hamburska”, której działania pozwalają mu dostrzec bezradność organów ścigania i parlamentarnych komisji śledczych, usiłujących wypełniać luki w pamięci świadków i dociekać treści zaginionych dokumentów, związanych z popełnianymi  w Hamburgu przestępstwami gospodarczymi. Z pozoru już poza obszarem wielkich kwestii niemieckiej polityki wschodniej, Scholz zaprzecza tu jakimkolwiek swoim uwikłaniom i współodpowiedzialności. Ma to szczęście, że oszczędzone mu zostały największe kompromitacje jego towarzysza partyjnego i późniejszego ministra spraw zagranicznych Steinmeiera. Ten ostatni tulił się niemal dosłownie do swego rosyjskiego odpowiednika Siergieja Ławrowa. Obaj mówili do siebie po imieniu,  przerzucając się wzajemnie komplementami i deklaracjami zaufania.

Znalezienie odpowiedzi na pytania, które po klęsce dotychczasowej niemieckiej polityki wschodniej wciąż pozostają bez odpowiedzi, wymagałoby dostępu do ukrytych na razie akt, odświeżenia niejednej pamięci, przesłuchania w parlamencie i w sądach milczących dotychczas uczestników i świadków wydarzeń. Historycy, publicyści a także politycy, zajmujący się tą problematyką są w tej kwestii zgodni. Czy droga do tego celu wiedzie przez jakąś komisję specjalną, kolejne komisje śledcze czy należy tu raczej poszukać jeszcze innych rozwiązań, jest przedmiotem dyskusji.

W każdym razie wypełnienie tych wciąż białych plam z przeszłości  będzie mieć wielkie znaczenie także dla przyszłych decyzji podejmowanych w obecnej dramatycznej sytuacji na obszarze polityki niemieckiej, dla jej przejrzystości i wiarygodności.

 

Literatura:

 

Rolf Nikel

Feinde Fremde Freunde – Polen und die Deutschen,

Langen Müller Verlag, München 2023

 

Reinhard Bingener, Markus Wehner

Die Moskau Connection – Das Schröder-Netzwerk und Deutschlands Weg in die Abhängigkeit,

C H Beck Verlag, München 2023

 

Oliver Schröm, Oliver Hollenstein,

Die Akte Scholz. Der Kanzler. Das Geld und die Macht,

  1. Links Verlag, Berlin 2022

 

 

 

 

[1] Rolf Nikel, Feinde Fremde Freunde. Polen und die Deutschen, Langen-Müller 2023 / Wrogowie. Obcy. Przyjaciele. Polacy i Niemcy, Wydawnictwo Akcent, Warszawa 2023.

[2] Reinhard Bingener, Markus Wehner, Die Moskau-Connection. Das Schröder-Netzwerk und Deutschlands Weg in die Abhängigkeit, C.H.Beck 2023.

Wolfgang Templin

Wolfgang Templin

Filozof i publicysta, były NRD-owski opozycjonista.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

The shortcode is missing a valid Donation Form ID attribute.

News Alert

Bądź na bieżąco!

Zamawiając bezpłatny newsletter akceptuje Pan/Pani naszą ochronę danych. Wypisanie się z prenumeraty newslettera jest w każdej chwili możliwe.