Przejdź do treści

Populistyczny przedsiębiorca polityczny

Naukowcy, którzy tworzą typy i kategorie drogą indukcyjną, próbują na poszczególnych przykładach zidentyfikować istotne podobieństwa. Kierując się tą zasadą, można nakreślić typ polityka na podstawie opisu porównawczego osób, które odnoszą sukcesy wyborcze i medialne. W niniejszym tekście chodzi o taki typ polityka, który działa w sferze demokracji, ale z wyrachowaniem narusza jej normy. Polityk ów funkcjonuje nie tylko w tradycyjnej opinii publicznej, ale również w alternatywnej, coraz bardziej radykalnej. Ten „populistyczny przedsiębiorca polityczny” – tak brzmi propozycja nazwy tego typu polityka – uprawia podwójną grę. Jako przykład posłużyć tutaj mogą dwie postaci. Znalezienie podobieństw u Huberta Aiwangera, ministra gospodarki i lidera Freie Wähler [„Wolni Wyborcy] w Bawarii, oraz u Borisa Palmera, byłego członka Zielonych i burmistrza Tübingen, nie jest trudne.

Obaj wywodzą się z polityki lokalnej. Partia Aiwangera utożsamia się ze szczeblem gminnym i dba o wizerunek ugrupowania, które sprzeciwia się klasycznemu kumoterstwu i skostnieniu demokracji partyjnej. Palmer w międzyczasie wystąpił z partii Zielonych, ale chętnie odnosi się do zielonego mitu założycielskiego jako lokalnie zakorzenionej, ekologicznej alternatywy wobec konwencjonalnej demokracji partyjnej. Aiwanger i Palmer kreują się na przedstawicieli rozsądnego, przyziemnego anty-establishmentu. Ta antyelitarna poza ostro kontrastuje z formalną pozycją obu polityków. Są rozpoznawalni na cały kraj i zgodnie krytykują tzw. politykę tożsamościową – czyli takie programy, które określane są przez prawicowców mianem „ideologii woke” – mimo że u jej podstaw leżą motywy emancypacyjne. Działaniom Aiwangera i Palmera przyświeca także idea trybuna ludowego.

Oczywiście występują tutaj też różnice. Podczas gdy Aiwanger ukończył rolnictwo i jako minister gospodarki, który twardo stąpa po ziemi, posługuje się dość dosadnym językiem, to matematyk Palmer stwarza otoczkę intelektualisty. Również pod względem merytorycznym uwidaczniają się rozbieżności. Jednakże wspólna narracja o dystansie od głównego nurtu przysłania wszystkie różnice. Aiwanger i Palmer należą do coraz większej sceny, która mobilizuje sympatyków przeciwko rzekomemu ograniczeniu wolności słowa w Niemczech. Podstawowa działalność obu polityków w życiu publicznym polega na potępianiu political porrectness oraz cancel culture, jak też na stylizowaniu siebie na przedstawicieli większości społeczeństwa, kierującego się zdrowym rozsądkiem. W jaki sposób działają? Co sprawia, że są dyżurnymi prowokatorami poza ekstremistycznym marginesem systemu partyjnego? Jak pracuje populistyczny przedsiębiorca polityczny?

Przypadek Aiwangera

Populizm odwołuje się do rzekomego antagonizmu między „normalnym” społeczeństwem a ideologizującą, oderwaną od rzeczywistości elitą. Do stylu populistycznych przedsiębiorców politycznych nieodłącznie należy też celowe przekraczanie granic, granie na retorycznej i merytorycznej radykalności. Populistyczny przedsiębiorca polityczny zadowala w ten sposób nie tylko potrzeby radykalnych mediów alternatywnych, w których musi tak samo funkcjonować, jak w mediach tradycyjnych

10 czerwca Hubert Aiwanger na wielkiej demonstracji w Bawarii przeciwko rządom koalicji wygłosił przemowę, która była szeroko komentowana i zawierała wszystkie wyżej wspomniane elementy. Zdaniem Aiwangera, w Berlinie siedzą „błazny”, podczas gdy przed sobą widzi „ludzi rozsądnych”; media opanowało „lewicowo-zielone gender ga-ga”, Zieloni chcą „zniszczyć Niemcy”, a „milcząca większość w tym kraju” powinna „odzyskać demokrację”. Aiwanger dodał jeszcze, że władze w Berlinie „popieprzyło”. Takie słowa wypowiada wiceszef bawarskiego rządu, jakby nie miał nic wspólnego z politycznymi decyzjami. Aiwanger insynuuje potem, że niemiecki rząd celowo destabilizuje kraj. „Oni chcą podzielić kraj! Oni chcą doprowadzić ten kraj na skraj przepaści”.

Znamienne jest również podejście Aiwangera do rewelacji związanych z barbarzyńską ulotką neonazistowską, którą znalezioną przy nim, kiedy był uczniem. Mógł uniknąć skandalu, wydając oświadczenie na łamach gazety „Süddeutsche Zeitung”, która zwróciła się do niego przed publikacją o komentarz. Populistyczny przedsiębiorca polityczny wykorzystuje jednak krytykę, aby przedstawiać siebie jako ofiarę. Na dłuższą metę otwiera to nawet nowe możliwości. Rusza proces utożsamiania się z nim obywateli, którym już wcześniej wmawiał, że również są ofiarami machinacji i prób wykluczenia przez elity. Dopiero po publikacji okazało się, że autorem podjudzającej ulotki jest brat Aiwangera. Minister gospodarki wygłosił skąpe przeprosiny, opowiadał o „kampanii” i (w stylu typowego prawicowego ekstremisty) „o nadużywaniu Szoah do celów partyjno-politycznych”.

Dzięki pomstowaniu na media, tezie o celowym destabilizowaniu Niemiec, insynuacji o zamiarach wykluczenia i argumentowi o nadużywaniu Szoah, Aiwanger przejmuje ważne narracje ekstremalnych prawicowców, nie przechodząc na ich narodowe pozycje. Stylizuje się w oczach opinii publicznej na uczciwego człowieka z grzechami młodości, co dobrze jest przyjmowane na scenie, która głośno krytykuje rząd, a jednocześnie zyskuje wsparcie prawicowych mediów i ich klienteli. W tweecie z 5 września 2023 r. Aiwanger pokazuje, jak daleko może się posunąć, retweetując post, który w dyskryminujący sposób atakuje polityczkę SPD Sawsan Chebli, jedną z ulubionych wrogów skrajnej prawicy. Media nie zareagowały.

Aiwanger przesunął granice, ponieważ nie nastąpiło spodziewane oburzenie z powodu tweeta. Wcześniejsza rola ofiary służy populistycznemu przedsiębiorcy politycznemu jako immunologiczna tarcza ochronna. Jego walutą jest grożenie rozsierdzonym elektoratem, który może zostać przez niego zintegrowany aż po centrum. Charlotte Knobloch, przewodnicząca Gminy Żydowskiej w Monachium, oświadczyła w ciekawym wywiadzie radiowym, że premier Söder uczynił prawidłowo, nie zwalniając ministra Aiwangera. W przeciwnym razie Aiwanger odniósłby jeszcze większy sukces wyborczy, twierdzi Knobloch, z którą Söder się konsultował. Populistyczny przedsiębiorca polityczny liczy bowiem na poświęcenie mu uwagi właśnie w takim wypadku, kiedy może wskazać na rzekome zawężanie przestrzeni do wyrażania opinii. Pośrednie i sugerowane, a czasami ewidentne przekraczanie granic zapewnia mu potencjalne wsparcie ze strony radykalnych środowisk. Podejmowanie rzeczywistych problemów i lokalne zakorzenienie czynią go atrakcyjnym dla wyborców z centrum.

Wyczucie adresatów przez Palmera

Tak jak Aiwanger, również Palmer uprawia tę podwójną grę. Od lat znany jest jako prowokator, ale też jako przyjazny gospodarce i świadomy ekologicznie burmistrz dobrze prosperującego miasta. Z tej pozycji krytykuje swoją byłą partię Zielonych, za każdym razem wytykając jej rzekomo naiwną politykę migracyjną i mniejszościową. Nie jest przypadkiem, że we wrześniu Palmer wziął udział w Berlinie w nagłośnionym medialnie spotkaniu zarówno z Sarah Wagenknecht (radykalnie lewicową ikoną antytożsamościowej polityki), jak i z Kristiną Schröder (konserwatywna odpowiedniczka bez putinowskich sympatii). 18 września 2023 r. nazwał je obie na Facebooku „inteligentnymi rozmówczyniami”. Palmer lubi odgrywać rolę budowniczego mostów ponad podziałami, sugerując jednocześnie wojnę kulturową. Fakt, że Wagenknecht dzień wcześniej w politycznym talk show  Anne Will ponownie uprawiała propagandę, która relatywizowała rosyjską inwazję, nie wydaje mu się przeszkadzać.

Jednym z głównych tematów Palmera, podobnie jak u Aiwangera, jest rzekoma cancel culture, o której paradoksalnie wolno mu opowiadać w mediach głównego nurtu. W 2021 r. mówił o cancel culture jako o „szalejącej ideologii”, dowodząc dalej, że „szalejący jakobinizm obrażonego pokolenia (Caroline Fourest) i zadufany styl życia lewicy (Sarah Wagenknecht) staje się poważnym zagrożeniem dla otwartego społeczeństwa”.

Podczas konferencji na temat polityki migracyjnej we Frankfurcie w kwietniu 2023 r., która zasadniczo była również spotkaniem najważniejszych przedstawicieli „Netzwerk Wissenschaftsfreiheit” [„Grupa Wolność Nauki] (Susanne Schroter i Sandra Kosnter), Palmer przesadził ze swoją postawą ofiary i prowokatora. Oprócz ostentacyjnego używania obraźliwego języka, który jego zdaniem zależy od kontekstu, zarzucał demonstrantom piętnowanie go niczym gwiazdą Dawida. Krytyka była ogromna. Palmer zarządził sobie polityczną „przerwę”. Na Facebooku, który obok talk show jest jego ulubionym medium, ogłosił 26 maja 2023 r. w pożegnalnym filmiku, że w lipcu rozważy swój powrót na platformę.

Jednakże już 29 czerwca ogłosił na Facebooku „nowy początek” i że „bardzo nie lubi się poddawać”. W swoim poście opowiedział się za lepszą kulturą debaty. W poważnych mediach Palmer czuje się oczyszczony z zarzutów. W programie Markusa Lanza w telewizji ZDF dużo opowiadał o swoim zbuntowanym ojcu. We wrześniu w wywiadzie dla gazety „Zeit” mówił o swoich „przesadnych reakcjach” na prowokacje, technikach ich zwalczania i zamiarze unikania w przyszłości tematu poprawności politycznej.

Nowa kultura debaty w wydaniu Palmera uderzyła najpierw w politologa Benjamina Höhne. Tenże „uzyskał jak na razie jedynie zastępczą profesurę” i nie był zapraszany przez media jako ekspert, lecz jako „polityczny aktywista”, jak wyraził się Palmer 28 lipca na Facebooku. Miesiąc później w programie Lanza wspominał o autorefleksji. „Występek” Höhnego polegał na tym, że w radiu publicznym przenalizował wkład Palmera w normalizację prawicowych dyskursów.

Dyskusja na temat podróży Palmera na Węgry na początku września idealnie pokazuje, w jaki sposób Palmer stosuje podwójną strategię populistycznego przedsiębiorcy politycznego. Z jednej strony podkreśla on rzeczowość. Z drugiej strony, gdy pozwalają na to okoliczności, pojawia się prowokacja, retoryka ofiary, nieograniczona krytyka i budowanie sojuszy z radykalnymi środowiskami.

Jako gość w skrajnie prawicowej fabryce kadr

Pod koniec sierpnia okazało się, że Boris Palmer podczas podróży na Węgry wygłosi wykład na Matthias Corvinus Collegium. MCC jest aktywną na międzynarodowej scenie instytucją węgierskiego rządu, która wyposażona w duże fundusze, wspiera chrześcijańskich fundamentalistów i radykalną prawicę. Działalność MCC ma na celu wywieranie wpływu na zachodnią opinię publiczną za sprawą wysyłania zaproszeń, oferowania stanowisk i tworzenia sieci kontaktów. Skrajnie prawicowy program nie jest przy tym żadną tajemnicą. Zainteresowane osoby łatwo mogą znaleźć informacje o MCC i tamtejszym Instytucie Niemiecko-Węgierskim w aktualnych artkułach prasowych.

Miasto Tübingen powołało się na informację z Uniwersytetu w Tübingen, który z kolei donosił o pomyleniu instytutu z renomowanym uniwersytetem. Palmer stwierdził, że jest za późno, aby odwołać wizytę, ale nie przemawiałby w Niemiecko-Węgierskim Instytucie MCC, gdyby Uniwersytet w Tübingen zalecił inaczej. Miasto Tübingen oznajmiło: „Nie ma żadnych kontaktów miasta ani burmistrza z premierem Węgier”. Palmer udał się w podróż. Wykład został pozytywnie odebrany w niemieckiej prasie, ponieważ Palmer krytykował węgierski rząd. Jednakże prorządowa prasa węgierska również była zadowolona z Palmera.

Tą sprzeczność można wyjaśnić, porównując przemówienie Palmera wygłoszone w Budapeszcie z rękopisem przemówienia opublikowanym przez miasto Tübingen, a także przyglądając się komentarzom Palmera na Facebooku. Palmer krytykował wprawdzie węgierską politykę azylową i wystąpienie Tuckera Carlsona w MCC, ale mówił też o „oczernianiu” MCC i o tym, że „ruch, który postrzega siebie jako woke” jest antydemokratyczny. W manuskrypcie przemówienia wyczytać można ponadto: „Dlatego przede wszystkim widzę, że obecny węgierski rząd niewątpliwie ma prawdziwie demokratyczny mandat i reprezentuje poglądy, które dla niewielkiego narodu z wyjątkową historią i własnym językiem mają swoje podstawy i należy je respektować. Nie oznacza to, że można pozwolić sobie na ustępstwa w sprawie podziału władz, zasady praworządności, wolności sztuki i słowa. Nie sądzę też, aby ludzie na Węgrzech myśleli inaczej”. W przemówieniu Palmer wykreślił jednak słowa „ludzie”, a tym samym poważanie podziału władzy i praworządności przestało być wymaganiem Palmera i obywateli węgierskich, lecz należało je rozumieć teraz jako realne działanie rządu węgierskiego. Semantycznie subtelna, ale istotna różnica, która pojawia w późniejszych komentarzach Palmera na Facebooku. 7 września napisał tam: „@ungarn ist anders”. [„@węgry są inne”]. 8 września donosił o węgierskich Zielonych, którzy ponoć są krytyczni wobec opozycji Orbána i informowali, że „niezależność sądownictwa […] jest w dużej mierze zachowana”. O problemie braku podziału władzy Palmer nie wspomina ani słowem.

Na Węgrzech Palmer jest bardziej jednoznaczny, jeśli chodzi o krytykę niemieckiej opinii publicznej. Przyjmuje rolę ofiary kampanii i odbiega (kursywą) od opublikowanego manuskryptu. Kiedy ujawniono jego podróż na Węgry, przetoczyła się „jedna z tych obecnie niestety typowych fal oburzenia w mediach internetowych”. Niemiecka agencja prasowa „celowo szukała polityków”, „których nikt jeszcze nie zna”, aby skrytykować go za wykład w MCC. „Rzeczywista treść wiadomości” raportu agencji prasowej była „bliska zeru”. Palmer uważa zatem, że jego wystąpienie w MCC nie było problematyczne, podczas gdy w Niemczech ogłosił, że podróżował na podstawie błędnej rekomendacji Uniwersytetu w Tübingen. Do spotkania z premierem Węgier faktycznie nie doszło. Natomiast Balázs Orbán, jeden z najbliższych współpracowników swojego imiennika Viktora, miał możliwość pokazania w Internecie wspólnego zdjęcia z Palmerem.

Sprawą co najmniej wątpliwą jest, że Palmer dopiero tuż przez wyjazdem na Węgry dowiedział się o prawicowo-reakcyjnej orientacji MCC. Już w maju dziennikarz Matthias Meisner krytycznie odniósł się do zapowiedzi wydarzenia z udziałem Palmera i pracownika MCC Wernera Patzelta, rzucając światło przede wszystkim na rolę MCC. Patzelt zaparcie bronił Palmera po skandalu we Frankfurcie. Jego zdaniem, Palmer wpadł w „pułapkę” i stał się ofiarą „obławy”. Z powodu przerwy Palmera w działalności politycznej wspólne wydarzenie z Patzeltem zostało ostatecznie odwołane. Jednak wizyta Palmera w MCC mocno przyczyniła się do detabuizacji węgierskiego projektu propagandowego.

Populistyczny przedsiębiorca polityczny spełnił swoją międzynarodową misję. Ideologiczni przeciwnicy liberalnej demokracji opartej na podziale władzy wiedzą doskonale, jakich bodźców w tym celu należy użyć. Kto sprzedaje radykalnie prawicowy dyskurs jako wolność opinii, z powodzeniem znajdzie sojuszników w anty-mainstreamowych mediach. Odpowiedzialność nie jest bowiem kategorią działań populistycznego przedsiębiorcy politycznego. Woli grać w grę nieporozumień. 6 września 2023 r. Palmer oznajmił na łamach niemieckojęzycznego tygodnika „Budapester Zeitung”, że cancel culture jest w Niemczech „zjawiskiem marginalnym”. Nie uważa jej też za „aż tak istotną”. W tym samym wywiadzie pochwalił niemieckie relacje z jego wykładu w Budapeszcie. Najwyraźniej tym razem prasa wszystko zrobiła dobrze. Ale ogólna sytuacja może szybko się zmienić. 14 września Palmer mówi na Facebooku o „ograniczeniach w naszym kraju” i skarży się na „represyjny klimat opinii”. Jako nagłówek widnieje: „@Feigheit vor den Wokes” [„@tchórzostwo wobec zwolenników woke”]. Przygotowuje grunt pod kolejny skandal. Populistyczni przedsiębiorcy polityczni będą chcieli go wykorzystać.

 

 

 

 

Markus Linden

Markus Linden

Profesor nadzwyczajny nauk politycznych na Uniwersytecie w Trewirze. Jego zainteresowania badawcze obejmują teorię demokracji, partie i systemy partyjne, Nową Prawicę i prawicowy populizm.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

The shortcode is missing a valid Donation Form ID attribute.

News Alert

Bądź na bieżąco!

Zamawiając bezpłatny newsletter akceptuje Pan/Pani naszą ochronę danych. Wypisanie się z prenumeraty newslettera jest w każdej chwili możliwe.