Przejdź do treści

Jeszcze Polska nie zginęła! Niemcy, Polska i Ukraina?

Wydaje się, że w Niemczech trwa powszechna nieumiejętność do spojrzenia na siebie z perspektywy innych, do zaakceptowania zawiłości historii i pamięci, a także ich wpływu na teraźniejszość. Ale nie tylko to stanowi problemem. Dla wielu Niemców wszystko, co znajduje się na wschód od Odry nadal określa się wspólnym terminem „Europa Wschodnia”.

24 lutego 1940 r. w obozie koncentracyjnym Hohenbruch (Prusy Wschodnie), w przeddzień swoich 50. urodzin, Seweryn Pieniężny, syn wydawcy polskojęzycznej Gazety Olsztyńskiej (założonej w 1886 r.), działacz na rzecz praw i niezależności polskiej mniejszości na katolickiej Warmii, zostaje pobity, zmuszony do wykopania własnego grobu, a następnie zastrzelony przez nazistowskich strażników. Według pisarza Eugeniusza Tryniszewskiego, autora biografii Seweryna Pieniężnego, jego ostatnie słowa wykrzyczane po niemiecku, tak, aby jego oprawcy je zrozumieli, brzmiały: „Noch ist Polen nicht verloren!” (Jeszcze Polska nie zginęła!).

Nieznane historie

Seweryn Pieniężny w 1918 r. przejął firmę ojca i nie tylko kontynuował wydawanie gazety, ale także prowadził polskojęzyczne wydawnictwo i księgarnię. Regularnie pisał felietony w gwarze warmińskiej w „Gazecie” i był członkiem-założycielem oraz przewodniczącym lokalnego oddziału Związku Polaków w Niemczech, głównej organizacji mniejszościowej Polaków przed 1939 r. Działał również w podziemnym ruchu oporu, po dojściu nazistów do władzy. Wraz z konsulem II RP w Allenstein (Olsztyn), Bohdanem Jałowieckim, Pieniężny zwerbował grupę młodych mężczyzn ze Związku Polaków, w tym mojego wujka Franza, na szpiegów wywiadu wojskowego II RP. Pamięta się o nim wciąż na Warmii i Mazurach, choć po 1945 r. jego spuścizna została zmonopolizowana przez komunistyczne władze. Ciekawe, że jako przykład polskości na Ziemiach Odzyskanych władze PRL wykorzystały burżuazyjną postać, która wydawała katolicko-konserwatywną gazetę.

Dziś w Olsztynie dawna niemiecka ulica Wilhelmstrasse nosi jego imię, podobnie jak ulice w Koszalinie, Ostródzie, Iławie i Kętrzynie. Zbudowany z czerwonej cegły budynek wydawnictwa i redakcji Gazety Olsztyńskiej, zniszczony w listopadzie 1939 r. przez władze hitlerowskie i zamieniony na publiczną toaletę, został odbudowany w 1989 r. jako muzeum, a dawne miasto Melzak (Mehlsack – dosłownie: worek mąki) nazwano ku jego czci Pieniężnem.

W Niemczech jego postać i działania są praktycznie nieznane. Wydaje się to symptomatyczne, gdy spojrzymy na polsko-niemiecką historię i dzisiejsze relacje między tymi krajami. Wiele polskich miejsc i ich wspólna historia są nieznane szerszej niemieckiej społeczności, a jeśli już pojawiają się w mediach, ich historia jest często nadmiernie upraszczana lub przekształcana w coś, co spodoba się niemieckiemu mainstreamowi.

Jak powiedział mi Arkadiusz Łuba, dziennikarz i krytyk, który również pochodzi z Olsztyna, ale od 17 lat mieszka w Berlinie: „Olsztyn, jako prowincjonalne miasto, nie odgrywa żadnej roli w Berlinie. Kiedyś odbywały się sezonowe loty między lotniskiem Berlin-Tegel i Olsztyn-Szymany, ale chodziło raczej o sprowadzenie z powrotem na Mazury, jako gości, polskich migrantów lub byłych niemieckich mieszkańców i ich potomków. Olsztyn znajduje się na Warmii i nie był głównym celem nawet tego połączenia lotniczego. W niemieckich reportażach, czy to w prasie, czy w radiu  pojawia się niewiele informacji o Olsztynie. Jeśli już, są to nostalgiczne doniesienia o Mazurach, a niemieckie „Masuren” są często opisywane jako romantyczna ucieczka i miejsce tęsknoty”. „Można to również odnieść do całej Polski w Niemczech” – dodaje Łuba. „Jeśli chodzi o europejską turystykę i kulturę, Niemcy są bardziej zorientowani na zachód i południe. Najlepiej widać to teraz, przy obecnym zainteresowaniu Ukrainą, które wzrosło wraz z wojną. Tak jakby wcześniej nie było ukraińskich filmów, teatru, literatury i muzyki. W tym procesie Niemcy zaprzepaszczają szansę na prawdziwe i otwarte zainteresowanie kulturą Europy Środkowej i Wschodniej, na otwarcie się na nią. Z powodu wojny interesuje ich tylko Ukraina. Ale jest przecież jeszcze Polska, Czechy, Słowacja, Węgry, Rumunia, Litwa i tak dalej. Szkoda, naprawdę”.

Asymetria

Wraz z innymi pisarzami i naukowcami z Niemiec i Polski, Łuba dokonał analizy stosunków polsko-niemieckich w czasopiśmie Osteuropa, jednej z niewielu, jeśli nie jedynej niemieckojęzycznej publikacji naukowej poświęconej Europie Środkowej i Wschodniej. Ogólne odczucie jest takie, że istnieje asymetria w dzisiejszych stosunkach polsko-niemieckich. Nierównowaga wyrażona zarówno w języku, jak i w (dostrzeganych) wnioskach wyciągniętych z przeszłości. Język niemiecki pozostał lingua franca w stosunkach polsko-niemieckich, począwszy od podstawowej komunikacji między miastami partnerskimi, poprzez oświadczenia polityczne, aż po język używany we wnioskach o niemieckie fundusze na działalność kulturalną. Zdaniem wielu osób w Niemczech, zwłaszcza niektórych przywódców politycznych i intelektualistów, ich kraj wyciągnął wnioski z historii dzięki Erinnerungskultur, czyli kulturze pamięci: Niemcy kompleksowo „pogodziły się” ze swoją narodowosocjalistyczną historią i mogą teraz działać z pozycji moralnej wyższości (ignorując fakt, że prawicowa przemoc w Niemczech stale rośnie, a AfD, nacjonalistyczna partia z faszystowskimi członkami, znalazła się w niemieckim parlamencie).

To poczucie moralnej wyższości, w połączeniu z tendencją do patrzenia tylko do wewnątrz i przeceniania znaczenia Niemiec pod względem kulturalnym, politycznym i gospodarczym, nie tylko oznacza brak równowagi w interakcjach z bezpośrednim sąsiadem na wschodzie, ale także szeroko wpływa na dyskurs publiczny. Dotyczy to nie tylko tematów historycznych, takich jak niedawne wezwanie polskiego rządu do wypłaty reparacji za II wojnę światową, ale także kwestii jak prawa kobiet i osób LGBTQ+, dostępu do aborcji, traktowania uchodźców i wspieranie Ukrainy. Pełne i nieustanne wsparcie, jakie Polska oferuje Ukrainie i jej mieszkańcom – które w ostatnich miesiącach nieznacznie spadło, również z powodu sytuacji na rynku mieszkaniowym w Polsce – wydaje się zaskakujące dla tych w Niemczech, którym brakuje zrozumienia długiej historii krajów Europy Wschodniej, które doświadczyły najpierw rosyjskiej, a następnie sowieckiej okupacji.

Dodatkowo, ciągły, histeryczny antyniemiecki język, którym posługują się politycy PiS i uzależnione od nich polskie media, tylko pogłębia nierównowagę i dostarcza wielu usprawiedliwień tym, którzy chcą się spierać o niemiecką wyższość moralną. Często tylko te idee i tematy są relacjonowane w niemieckich mediach, co wpływa na postrzeganie Polski jako zacofanej, jak podkreśla Łuba w swojej analizie niemieckich i polskich kreskówek politycznych w Osteuropa. Niezliczone przykłady doskonałego dialogu polsko-niemieckiego oraz ciągłej kulturalnej interakcji i współpracy, które są realizowane na mniejszą, lokalną i przygraniczną skalę, prawie nigdy nie są relacjonowane w mediach. To sprowadza mnie do trzeciej warstwy nierównowagi, z którą często spotykam się w mojej pracy, nierównowagi na poziomie lokalnym.

Od ponad 30 lat Fundacja Borussia w Olsztynie z powodzeniem promuje dialog polsko-niemiecki na poziomie ponadlokalnym. Borussia to założona w 1990 r. grupa zrzeszająca pisarzy, artystów i nauczycieli, zajmująca się badaniem niemieckiego dziedzictwa Prus Wschodnich oraz dialogiem kulturowym. Od 2013 r. funkcjonuje w dawnym żydowskim Bet Tahara, pierwszym budynku zaprojektowanym przez słynnego lokalnego architekta Ericha Mendelsohna (1887-1953), który działa obecnie jako Centrum Dialogu Międzykulturowego Dom Mendelsohna. Borussia nie tylko skupia się na niemieckiej historii, ale także organizuje różnorodne działania poświęcone współczesnej kulturze. W Domu Mendelsohna odbywają się bezpłatne odczyty, koncerty i wystawy, Fundacja Borussia organizuje również obozy młodzieżowe, przyciągające młodych ludzi z całej Europy warsztatami poświęconymi tematyce pokoju i pojednania. Fundacja została doceniona za swoją pracę po obu stronach Odry, ale nawet tutaj aktualna debata publiczna w Niemczech jest powodem do niepokoju. Jak powiedziała mi dyrektor Kornelia Kurowska: „Zastanawiam się, jaki wpływ na polsko-niemieckie stosunki wywoła retoryka tych w Niemczech, którzy wyrażają uproszczone stanowiska pacyfizmu bez uznania rosyjskiej agresji. Takie poglądy są często przyjmowane przez osoby, które nie znają realiów w Polsce i Ukrainie, ale oczywiście, ciągłe powtarzanie ich stanowisk w niemieckich mediach jest odnotowywane tutaj w Polsce, ze zdziwieniem i frustracją”.

Niezrozumienie

Wiele polsko-niemieckich wydarzeń i dramatów z przeszłości, takich jak chociażby los Seweryna Pieniężnego, rozegrało się w miejscach, które są dziś częścią Polski. Stąd pokusa określania tych zdarzeń jako wewnętrzne sprawy Polski.

Podczas mojego stypendialnego pobytu w Olsztynie, odwiedziło mnie tam wielu przyjaciół i członków rodziny, często będąc w Polsce po raz pierwszy. Wszyscy wyrażali zaskoczenie udogodnieniami i rozwojem Olsztyna, jego pięknem starego miasta, nowoczesnymi tramwajami, centrami handlowymi oraz Uniwersytetem Warmińsko-Mazurskim z 45. tysiącami studentów i pracowników. Wydawało mi się, że stereotypy, które długo funkcjonowały w Niemczech, tak zwanego „Polnische Wirtschaft” czy też „polskiego zarządzania”, eufemizm na niegospodarność i łapówkarstwo, lub po prostu określenie dla byłych krajów komunistycznych, zdominowanych przez złą infrastrukturę i budynki z wielkiej płyty, nadal wpływały na to, jak moi goście postrzegali Olsztyn – i Polskę w ogóle.

To błędne postrzeganie położenia odnosi się nie tylko do Polski, ale także do samych Niemiec. W przeciwieństwie do przeważnie jednolitej reakcji byłych państw Układu Warszawskiego na agresję i imperializm Rosji, państw, które w przeszłości doświadczyły sowieckiego ucisku i gdzie nie ma wątpliwości co do tego, kto jest oprawcą, a kto ofiarą, poparcie dla Rosji jest niezwykle wysokie wśród ludności niemieckich krajów związkowych na terytorium byłej NRD. Tutaj dekady sowiecko-niemieckiej propagandy „Freundschaft” (przyjaźni), a następnie dekady opowieści o „Wandel durch Handel” (zmianie poprzez handel), a także bardzo realne miejsca pracy stworzone dzięki gazociągowi Nord Stream i terminalom, najwyraźniej wymazały pamięć o obozach NKWD, które istniały tutaj w latach 1945-1950, a w których zginęło ponad 40 tysięcy osób.

Brakuje mi wielkich gestów, które generowałyby bardziej pozytywne nagłówki, zarówno w Niemczech, jak i w Polsce i stanowiłyby zachętę do lepszego zrozumienia wzajemnego położenia i historii. Z okazji 60. rocznicy podpisania Traktatu Elizejskiego między Francją a Niemcami, latem 2023 r. udostępnionych zostanie 60 tysięcy bezpłatnych biletów dla młodych ludzi z Niemiec i Francji, aby mogli odkrywać sąsiedni kraj. Na razie, dopóki w Berlinie i Warszawie opowiadane są historie szkalujące oba kraje, takie wielkie gesty nie będą możliwe, a pozytywne interakcje między Niemcami a Polską pozostaną na peryferiach. Na szczęście, tutaj one kwitną.

Z dala od „mazurskiego romantyzmu”, niemieccy i polscy przewoźnicy kolejowi DB i PKP ogłosili ostatnio więcej pociągów na trasie Berlin – Warszawa, a nawet wprowadzili drugą linię międzymiastową z Berlina do Przemyśla, przez Wrocław i Kraków. Od 2016 r. między Berlinem a Wrocławiem kursuje „Pociąg do kultury” (z którego można korzystać na podstawie zwykłych biletów), który angażuje pasażerów poprzez dwujęzyczne czytania, koncerty, występy, bibliotekę pokładową i wystawy sztuk wizualnych. Niemieckie wydanie reportażu Karoliny Kuszyk pt. „Poniemieckie”, w którym bada polskie postrzeganie i doświadczenia mieszkańców Ziem Odzyskanych, trwało na liście bestsellerów niemieckiego magazynu Der Spiegel przez sześć tygodni z rzędu. To wyraźnie pokazuje, że w Niemczech istnieje zainteresowanie zawiłościami drugiego brzegu Odry.

W Olsztynie, gdzie surowa twarz Pieniężnego spogląda na przechodniów z pomnika w pobliżu Olsztyńskich Zakładów Graficznych, członkowie Fundacji Borussia, jak historycy Robert Traba czy Kornelia Kurowska, są przez władze miasta regularnie proszeni o konsultacje. Ten sam samorząd stworzył niedawno niewielki park upamiętniający dawny protestancki, niemiecki cmentarz, który został odkryty podczas budowy nowego dworca kolejowego. Nazwiska osób, które tu pochowano, zostały wymienione na ścianach pamiątkowych, a kilka odzyskanych nagrobków zostało ponownie wyeksponowanych – co jest faktem niezwykłym, biorąc pod uwagę, że nagrobki i obudowy grobów z opuszczonych niemieckich cmentarzy zaraz po 1945 r. były często wykorzystywane jako materiał budowlany.

Jeśli takie małe gesty są możliwe na peryferiach, mam nadzieję, że Niemcy, zmotywowani rosyjską agresją i reakcją Polski i innych krajów na tę agresję, będą w stanie przejść od spojrzenia wewnętrznego do znacznie szerszego. Mogą być, pozytywnie lub nie, zaskoczeni tym, co można odkryć na peryferiach, ale z pewnością pomoże im to zrozumieć, że nie wszystko kręci się wokół Niemiec. Oprócz kulturowego i historycznego pojednania, istnieją także zwiastuny dalszej, przyszłościowej współpracy, które całkowicie zaskoczyłyby Seweryna: polskie miasto Zamość, jedna z głównych bram z Polski na Ukrainę, od początku lutego jest bronione przez baterię niemieckich systemów przeciwlotniczych Patriot. A w wywiadzie dla głównego wydania niemieckiego kanału informacyjnego Tagesschau, dowódca podkreślił doskonałą współpracę z polskimi siłami na miejscu.

 

Z angielskiego przełożyła Anna Wróblwoska

 

Marcel Krueger

Marcel Krueger

Pisarz i tłumacz. W 2019 r. przebywał w Olsztynie w ramach stypendium Niemieckiego Forum Kultury Europy Wschodniej, pisząc o życiu w Warmii i Mazurach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

The shortcode is missing a valid Donation Form ID attribute.

News Alert

Bądź na bieżąco!

Zamawiając bezpłatny newsletter akceptuje Pan/Pani naszą ochronę danych. Wypisanie się z prenumeraty newslettera jest w każdej chwili możliwe.