Przejdź do treści

Trzydziesta rocznica aksamitnego rozpadu Czechosłowacji

Czwartek 31 grudnia 1992 roku był ostatnim dniem Czechosłowacji. O północy, w scenerii sylwestrowego szaleństwa, zanikło wspólne państwo Czechów i Słowaków założone w październiku 1918 roku. Od pierwszej minuty1993 roku na obszarze dotychczasowej federacji czechosłowackiej zaczęły funkcjonować dwa odrębne, samodzielne państwa – Republika Czeska i Republika Słowacka, ale w dzień Nowego Roku, kiedy po szampanie, petardach i sztucznych ogniach większość Czechów i Słowaków budziła się z lekkim bólem głowy, jeszcze nie było wiadomo, co te nowe państwa przyniosą ich obywatelom.

Tymczasem, mimo przedłużonego noworocznego weekendu, w Pradze nad Wełtawą i w Bratysławie nad Dunajem ruszyła machineria odrębnej, własnej państwowości. Jej rozruch był trudniejszy w Bratysławie, która miała mniej doświadczenia w tej dziedzinie i powinna była szybko nauczyć się odgrywania roli stolicy niezależnego, demokratycznego państwa i jak najszybciej wytworzyć stosowne instytucje. To, że od 1969 roku Czechosłowacja funkcjonowała jako federacja dwóch krajów z własnymi władzami i o dużym stopniu samodzielności stanowiło dobry grunt pod budowę dwóch nowych, niezależnych państw. Władze federacyjne zanikły, a w Czechach i na Słowacji nadal działały parlamenty wybrane w czerwcu 1992 roku oraz rządy sformowane przez zwycięskie wówczas partie. Premierem Czech pozostawał Václav Klaus, przywódca liberalno-konserwatywnej partii ODS (Obywatelska Partia Demokratyczna), prawicowy pragmatyk, ekonomista, który po aksamitnej rewolucji jako minister finansów zasłynął z przeprowadzenia kontrowersyjnej kuponowej prywatyzacji. Szefem słowackiego rządu był Vladimír Mečiar, lider nacjonalistycznej, populistycznej partii HZDS (Ruch na Rzecz Demokratycznej Słowacji). Obaj politycy cechowali się na tyle wygórowanymi ambicjami, pewnością siebie, arogancją, narcyzmem i pragmatyzmem, by wierzyć, że dla swoich narodów mogą spełnić rolę mężów opatrznościowych. Ponieważ dysponowali polityczną legitymacją, silnym partyjnym zapleczem oraz stosownym aparatem władzy, bez wahania wzięli kwestię państwowego być albo nie być w swoje ręce. Wychodząc z założenia, że oni sami i ich partie nie mogą dalej bezkonfliktowo działać we wspólnym federacyjnym państwie, postanowili zakończyć jego funkcjonowanie, dokonać podziału terytorium, ludności i majątku w oparciu o zasadę proporcjonalnej sukcesji i stworzyć dwa odrębne państwa. Czasu naglił, premierzy zgodzili się, że organizowanie referendum w tej sprawie nie jest potrzebne. Opierali się na swoim zwycięstwie wyborczym, choć w programach ich partii nie było mowy o rozwiązaniu Czechosłowacji i utworzeniu w jej miejsce dwóch narodowych republik. To postulowali tylko słowaccy nacjonaliści.

Po wygranych wyborach Klaus i Mečiar szybko znaleźli wspólny język i uznali, że wiedzą lepiej niż inni politycy i obywatele, jakiego państwa Czesi i Słowacy potrzebują. Nie brakowało im demagogicznego tupetu, perswazyjnej konsekwencji oraz umiejętności prowadzenia zakulisowych gier. A ponieważ właściwie nikt im się stanowczo nie sprzeciwił, sprawa stała się szybko przesądzona. Wspólne państwo Czechów i Słowaków próbował ratować Václav Havel, wyniesiony na urząd prezydenta Czechosłowacji przez aksamitną rewolucję w grudniu 1989 roku, ale jego inicjatywy i propozycje zdały się na nic. Na początku lipca 1992 roku Zgromadzenie Federalne nie wybrało Havla ponownie na prezydenta Czechosłowacji, choć był jedynym kandydatem na to stanowisko. Było to wydarzenie bez precedensu w historii Czechosłowacji i zwiastowało nieuchronny koniec tego państwa. Dwa tygodnie później, po przyjęciu przez Słowacką Radę Narodową deklaracji o suwerenności Słowacji, 20 lipca 1992 roku prezydent Havel abdykował. Tymczasem Klaus i Mečiar prokurowali mapę drogową podziału federacji i kreślili architekturę dwóch osobnych państw, które miały być wzniesione na czechosłowackich fundamentach. Odpowiednie porozumienie podpisali pod koniec sierpnia 1992 roku w willi Tugendhatów w Brnie na Morawach, w połowie drogi między Pragą i Bratysławą.

Klaus i Mečiar parli do celu, stosując metodę faktów dokonanych. Politycy zignorowali petycje i apele o przeprowadzenie referendum, bowiem zdawali sobie sprawę z tego, że większość społeczeństwa (Słowacy w trochę mniejszym stopniu niż Czesi) jednak nie popiera zaniku Czechosłowacji i tworzenia dwóch osobnych, samodzielnych państw. Panowie premierzy tym się nie przejmowali, działali z wielką stanowczością i nadspodziewaną skutecznością nie tylko ponad głowami wolnego i – wydawałoby się – już demokratycznego społeczeństwa, a także ponad głowami federacyjnych władz, które – po abdykacji Havla – uznały, że rozpad Czechosłowacji jest nieuchronny. Klausowi i Mečiarowi chodziło nie tyle o zachowanie władzy, ile o jej poszerzenie i dopełnienie, o uzyskanie władzy niepodzielnej i całkowitej, a taką władzę mogli zyskać tylko w odrębnych, samodzielnych państwach. Jakiego rodzaju politykami, jakiego typu charakterami byli Klaus i Mečiar okazało się później, kiedy już dopięli swego i odgrywali kluczowe role na politycznej scenie w swoich państwach. W 1992 roku wydawało się, że różni ich zbyt wiele, by mogli działać dla dobra wspólnego państwa Czechów i Słowaków, którzy przecież mieli za sobą wspaniały okres demokratycznej, państwowotwórczej współpracy w dwudziestoleciu międzywojennym za czasów T.G. Masaryka, choć nie tylko węgierski autor Sándor Márai w swoich powieściach o Koszycach pokazywał, że w gruncie rzeczy chodziło tam o czechizację obszarów Słowacji zajmowanej uprzednio przez Węgry.

Czas pokazał, że Klaus i Mečiar byli eurosceptycznymi nacjonalistami, prawicowymi politykami o skłonnościach autorytarnych i mniej lub bardziej dyskretnym nastawieniu prorosyjskim. W Czechach wyrazisty kontrapunkt dla Klausa stanowił charyzmatyczny demokrata i quasi-alternatywny intelektualista Havel, pod koniec stycznia 1993 roku wybrany na pierwszego prezydenta Republiki Czeskiej. Na Słowacji Mečiar nie miał tak silnego antagonisty, dzięki czemu bez większych oporów mógł narzucać Słowakom siermiężną, populistyczną politykę, coraz bardziej oddalającą Słowację od  Zachodu i Europy, bez perspektywy członkostwa w NATO i akcesji do Unii Europejskiej. Trwało to ponad pięć lat, nim Słowacy się opamiętali i utworzony w wyniku wyborów w 1998 roku liberalno – chrześcijański, koalicyjny rząd Mikuláša Dzurindy, który potrafił szybko wprowadzić liberalne, śmiałe reformy ekonomiczne i nadrobić zaległości w polityce proeuropejskiej. Słowacja nie tylko przystąpiła do UE  1 maja 2004 roku wraz z innymi państwami Grupy Wyszehradzkiej, ale też od 1 stycznia 2009 roku przyjęła euro, jak dotąd jako jedyne państwo wyszehradzkiej czwórki. W odniesieniu do Słowacji można więc uznać, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.

Po trzydziestu latach od zakończenia rozmów w willi Tugendhat Klaus i Mečiar spotkali się tam znowu w sierpniu 2022 roku, aby udzielić jubileuszowego wywiadu telewizji słowackiej. Obecnie obaj są już na szczęście politycznymi emerytami, od dawna nie odgrywają żadnej roli w życiu politycznym swoich krajów i choć raczej stronią od mediów, skorzystali z okazji, by zaprezentować się jako ojcowie założyciele Republiki Czeskiej i Republiki Słowackiej, bez których późniejsze sukcesy obu tych krajów nie byłyby możliwe. Powtórzyli przy tym mit wytworzony i upowszechniony przez nich samych w 1993 roku, o tym, że pokojowy, przyjazny rozwód Czechów i Słowaków, aksamitny zanik Czechosłowacji i bezproblemowe, płynne utworzenie państwa czeskiego i państwa słowackiego było historycznym ewenementem na światową skalę i cały ten narodowo-państwowo-twórczy proces można podawać za wzór jak należy rozwiązywać tego rodzaju problemy, uśmierzać spory, mediować i załatwiać roszczenia. Pamiętamy, oczywiście, że w 1991 roku rozpadła się Jugosławia, a wiosną następnego roku zaczęło się krwawe oblężenie Sarajewa. I pamiętamy też, że w tamtych latach w Europie środkowej i wschodniej, po rozpadzie Związku Radzieckiego, na obszarze byłego bloku sowieckiego, z powodu niepodległościowego wzmożenia i nacjonalistycznych ambicji, powstawały nowe, niezależne państwa. Dramatycznie zmieniał się porządek jałtański ustalony przez zwycięską koalicję antyhitlerowską tuż przed końcem II wojny światowej. Kiedy państwa na wschodzie i południu Europy rozpadały się, dwa państwa niemieckie po upadku berlińskiego muru zjednoczyły się, a stolicą nowych Niemiec stał się znowu Berlin. Wiatr wielkich zmian sprzyjał tym Czechom i Słowakom, którzy chcieli dokonać wielkiej zmiany u siebie, jedni i drudzy na swoją korzyść. Klaus i Mečiar nie zasypiali gruszek w popiele. Szybsi byli jednak Słowacy, którzy już we wrześniu 1992 roku przyjęli konstytucję nowej Republiki Słowackiej, Czesi zdążyli przyjąć swoją przed świętami Bożego Narodzenia, już po tym jak czechosłowackie Zgromadzenie Federalne 25 listopada 1992 roku przegłosowało dekret konstytucyjny o zaniku Czechosłowacji. Nastąpiło to o północy 31 grudnia tego samego roku. Czechosłowacja przeszła w niebyt, w strefę widmową czyli do historii w atmosferze sylwestrowego szaleństwa. Państwowotwórczego entuzjazmu nie wyczuwało się ani w Pradze ani w Bratysławie. Raczej troskę i niepokój o przyszłość. A także coś w rodzaju kaca.

W dniu 1 stycznia 1993 roku Republika Czeska (Czechy, Morawy i czeski Śląsk) miała obszar 78 862 km2 i zamieszkiwało ją około 10 305 000 obywateli, którzy nie byli teraz pewni swojego obywatelstwa, musieli je na nowo wybrać i urzędowo potwierdzić. W 1992 roku w Czechosłowacji było ponad pół miliona małżeństw mieszanych – czesko – słowackich. Republikę Słowacką na terytorium 49 014 km2 zamieszkiwało 5 300 000 obywateli, z czego ok. 8 proc. stanowili Węgrzy, a niecałe 2 proc. Romowie. Rejestrowano tam jeszcze kilka innych mniejszości. Wszyscy na nowo musieli zdeklarować swoje obywatelstwo. Wraz z zanikiem Czechosłowacji pojawiły się więc naglące kwestie tożsamościowe dotyczące narodowości i obywatelstwa w nowopowstałych państwach. Spora grupa Słowaków pozostała w Pradze, a później, kiedy na Słowacji mečiarowskie rządy zaczęły się przepoczwarzać w klerykalno-nacjonalistyczno-gangsterski reżim, w Czechach szukali schronienia także słowaccy emigranci polityczni oraz młodzież, która wolała studiować na czeskich wyższych uczelniach. Granica między oboma  nowymi państwa mierzyła 260 km, na razie była słabo oznaczona i wydawała się czymś sztucznym i absurdalnym, zwłaszcza dla mieszkańców obszarów nadgranicznych, którzy nagle mieli swoich krewnych, przyjaciół, a także pola czy firmy po drugiej stronie granicy. Tego samego dnia, kiedy zaczęła obowiązywać nowa granica czesko – słowacka, na terytorium dwunastu państw Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej granice praktycznie zostały otwarte po ustanowieniu wspólnego obszaru celnego. Wektor europejskiego projektu skierowany był więc w przeciwną stronę. Niemniej jednak państwa EWG natychmiast uznały Republikę Czeską i Republikę Słowacką podobnie jak USA, Chiny, Rosja i kilkadziesiąt innych państw. Po południu na Zamku w Pradze odbyło się uroczyste posiedzenie czeskiego parlamentu. Po uroczystościach, zaproszony na nie ostatni prezydent Czechosłowacji Václav Havel, udzielił krótkiego wywiadu czeskiemu dziennikowi Dnes.

Czy uważa pan – zapytał Havla dziennikarz – że z powodu zaniku Czechosłowacji coś tracimy? Ujmując to rzeczowo – odpowiedział Havel – trzeba skonstatować, że zmniejszył się horyzont naszej ojczyzny. Naszym domem, naszą ojczyzną była do wczoraj Czechosłowacja, a teraz są to tylko kraje czeskie. Zmniejszył się horyzont, co dotyczy nie tylko geograficznego rozmiaru kraju. I to straciliśmy rzeczywiście bezpowrotnie. Tę wypowiedź Havla trzeba, rzecz jasna, rozumieć także metaforycznie. Oględnie i trochę enigmatycznie Havel orzekł, że odrzucając Czechosłowację, Czesi ograniczyli sobie horyzonty. Dziennikarz jednak nie wyjaśnił tej metafory, lecz zadał następne pytanie. A co dzięki utworzeniu czeskiego państwa możemy zyskać? Nasza ojczyzna jest teraz bardziej jednorodna – Havel użył słowa homogeniczna – w sensie duchowym, kulturowym, politycznym, w wymiarze politycznej tradycji. Teraz, w związku z naszą gigantyczną przebudową społeczną, może to być pewna zaleta. Ale to od nas samych zależy, jak te możliwości wykorzystamy, bo automatycznie to nie działa. Czy przy narodzinach czeskiego państwa nie brakowało panu entuzjazmu? – to pytanie dziennikarza zawierało aluzję do aktywnego działania Havla przeciwko rozpadowi Czechosłowacji. Jak wiadomo – odpowiedział Havel – czeskie państwo nie powstało w wyniku wzmożenia woli narodu, co uważam za zaletę. Można więc uznać, że to państwo w swoich zarodkach nie ma pierwiastka nacjonalistycznego, że u jego podstaw nie jest zakodowane założenie, że jesteśmy inni, lepsi niż Słowacy, Polacy, Węgrzy, Niemcy lub ktokolwiek inny. To państwo ma dobrą perspektywę, aby nie funkcjonować ściśle na zasadzie narodowej.

To były jednak pobożne życzenia. Havlovi, który trzy tygodnie później miał zostać wybrany przez czeski parlament na pierwszego prezydenta Republiki Czeskiej nie wypadało nie być optymistą. A ponieważ urząd prezydencki sprawował potem przez dwie kadencje, mógł mieć znaczny wpływ na rzeczywisty kształt i losy czeskiego państwa. Tymczasem w obu państwach rozpoczęła się narodowa konsolidacja, budowa narodowej tożsamości, z tym, że bardziej systematyczna, ekstensywna i subtelna w Czechach; na Słowacji zaś odżyły anachroniczne, zludowiałe nastroje panslawistyczne, a nawet mesjanistyczne. Do tego stopnia, że sukcesy zaczęła odnosić faszystowska Ludowa Partia Nasza Słowacja Mariana Kotleby (ĽSNS). Zarówno na Słowacji, jak i w Czechach pełzający nacjonalizm i ksenofobia ujawniają się z nieoczekiwaną siłą w sytuacjach kryzysowych, na przykład po europejskim kryzysie uchodźczym w 2015 roku. To, że Słowacja w 2004 roku przystąpiła do NATO i Unii Europejskiej, a nawet przyjęła euro, należy uznać za ogromny sukces ówczesnej reformatorskiej klasy politycznej w tym kraju.

Dziś, po 30 latach, już nikt w Czechach i na Słowacji nie żałuje rozpadu Czechosłowacji. Oba państwa funkcjonują według standardów liberalnej demokracji i podzielają los Unii Europejskiej, a większość czeskiej i słowackiej klasy politycznej uznaje przynależność do NATO i UE za najważniejsze polityczne i cywilizacyjne osiągnięcie obu państw. Na przełomie lat 2022/2023 Słowacja przeżywa przedłużający się kryzys rządowy, który może ułatwić powrót populistów i nacjonalistów do władzy w 2023 roku. Na straży konstytucyjnego porządku stoi tam Zuzana Čaputová, pierwsza w dziejach Słowacji kobieta na stanowisku prezydenta, z wykształcenia prawniczka, o wyważonych, liberalnych poglądach, obrończyni mniejszości nawiązująca do Havlovskiego etosu. Tymczasem Czesi emocjonują się wyborami prezydenckimi zaplanowanymi na drugą połowę stycznia 2023 roku. Pierwsze miejsce w sondażach zajmuje niespodziewanie Danuše Nerudová, ekonomistka, do niedawna rektorka Uniwersytetu Mendla w Brnie. Czy obywatele Czech, po dwóch kadencjach prezydentury politycznego dinozaura Miloša Zemana, zdecydują się wybrać na swojego prezydenta kobietę? Tak czy inaczej przed nimi trudny, przełomowy rok.

 

 

 

 

Zbigniew Machej

Zbigniew Machej

Zbigniew Machej jest poetą, tłumaczem, eseistą; pracował jako dziennikarz, menedżer kultury i dyplomata.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

The shortcode is missing a valid Donation Form ID attribute.

News Alert

Bądź na bieżąco!

Zamawiając bezpłatny newsletter akceptuje Pan/Pani naszą ochronę danych. Wypisanie się z prenumeraty newslettera jest w każdej chwili możliwe.