Przejdź do treści

Prusy odkrywane na nowo?

Rocznica zakończenia II wojny w tym roku, choć okrągła, przeszła bez większego echa. Zaplanowane obchody rocznicowe odwołano lub zorganizowano w mniejszym, ograniczonym zakresie. Także wystawy rocznicowe musiały być odwołane lub przełożone na późniejszy termin. Jedynie publikacje w księgarniach mogą świadczyć, że rok 1945 był znaczącym przełomem i przypominają o tej ważnej dacie. Można bez przesady stwierdzić, że kończyła się wtedy jedna, rozpoczynała się nowa epoka.

Powodem zmiany tych planów, które jeszcze w ubiegłym roku, były tworzone przez praktycznie wszystkie państwa zaangażowane w II wojnę światową, jest pandemia koronowirusa. Z dnia na dzień zostały zamknięte granice, zakłady przerwały produkcję, społeczeństwa musiały pozostać w domach i na kilka tygodni. Siłą rzeczy wielkie tematy, także historyczne, zeszły na plan dalszy, bieżące problemy zaczęły odtąd zaprzątać głowy przeciętnych obywateli jak i władz. Jest jednak wielka różnica między wcześniejszymi epidemiami, stale obecnymi w dziejach ludzkości, a obecną. Błyskawicznie przybrała ona charakter globalny, jej rozwój w najdalszych częściach Ziemi śledzimy właściwie na bieżąco. Przy okazji po raz kolejny uświadamiamy sobie, czym jest globalizacja. Obecny świat jest tak opleciony siecią zależności, że lockdown może go zatrzymać na chwilę, ale za cenę dramatycznych konsekwencji. Ich skalę dopiero rozpoznajemy.

Nie oznacza to, że rocznica 1945 roku to temat niewart uwagi, który nie powinien być poruszany w dyskusjach. Rok ten przyniósł zakończenie II wojny światowej, ale też początek nowego konfliktu między państwami, często niedawnymi sojusznikami (zimna wojna i rywalizacja wschód-zachód). Wskutek przegranej wojny, a przede wszystkim konieczności reakcji na jej ludobójczy charakter Niemcy zostały podzielone. Zdecydowano także o rozwiązaniu państwa pruskiego, już podzielonego wskutek przyłączenia do Polski prowincji wschodnich Rzeszy.

II wojna spowodowała ogromne zmiany w Europie Środkowo-Wschodniej. Wywołana przez Niemcy we współpracy z ZSRR (skutki Paktu Ribbentropp-Mołotow podpisanego 23 sierpnia 1939 roku) stała pod znakiem ogromnych zniszczeń, milionów zabitych i kalek. Wojna miała charakter wysoce eksterminacyjny, ludobójczy w odniesieniu do ludności żydowskiej. Jej symbolem stały się obozy koncentracyjne i zagłady, praca przymusowa i niewolnicza, holokaust Żydów, masowe mordy na pozostałej ludności cywilnej, zwłaszcza Środkowej i Wschodniej Europy. Program dalszych deportacji i eksterminacji, Generalplan Ost, pokazywał, że dla nazistowskich przekształceń nie ma być żadnych granic. Podczas wojny rozgrywał się także kolejny etap wielkich represji przeprowadzanych przez Związek Sowiecki. Do połowy 1941 r. przeprowadzano masowe aresztowania i deportacje z obszarów, zajętych przez Moskwę. Choć w wyniku agresji III Rzeszy doszło do przewrotu w sojuszach, to będąc już członkiem koalicji antyhitlerowskiej Stalin konsekwentnie wymuszał na zachodnich aliantach akceptację korzyści, które odniósł ze współpracy z Berlinem.

W Europie Środkowo-Wschodniej dokonały się zmiany, które przez następne dekady warunkowały jej rozwój. Wiele z nich oddziałuje do dziś. Rok 1945 na nowo narysował układ granic państw w tej części Europy, spowodował masowe migracje ludzi różnych narodowości. Tymi radykalnymi zmianami były szczególnie dotknięte pokonane Niemcy, ale i Polska, pierwsza ofiara rozpętanej przez nich wojny. Zrujnowanie Warszawy było przerażającym symbolem, ale nie jedyną stratą w polskiej tkance wielkomiejskiej i kulturowej. Bezpowrotnie Polska straciła dwie ważne metropolie na wschodzie, Wilno i Lwów, które w jej dziejach odgrywały od kilku wieków wielką rolę. Zmiana granicy wschodniej faktycznie dokonała się jednak już jesienią 1939 r. Tak uważał Kreml i zdania swego nie zmienił. Terytorium Polski wynosiło wtedy 388 tys. km2. ZSRR zajął ok. 180 tys. km2. Dzisiaj trudno sobie wyobrazić, co by się stało, gdyby Polska nie otrzymała „zadośćuczynienia“ na zachodzie. Kosztem Niemiec, a dokładnie Prus, do Polski włączono ok. 108 tys. km2 do linii wyznaczonej przez rzeki Odrę i Nysę Łużycką. Polskę przesunięto więc ze wschodu na zachód o kilkaset kilometrów. By przybliżyć rozmiar zmian w tym zakresie, Włodzimierz Borodziej zaproponował takie porównanie:

„Nie będącą abstrakcją w 1945 r. zabawa myślowa może pomóc dalej: Wystarczy wyobrazić sobie, że Stalin postanowił uczynić ze Słowacji 17 republikę radziecką. Czechosłowacja musiałaby uzyskać jakieś odszkodowanie, logicznie rzecz biorąc z pomocą frankońskich lub bawarskich terenów. Bamberg, Norymberga albo Ratyzbona byłyby dzisiaj czeskie – z podobną oczywistością, jak Szczecin i Wrocław są polskie” (Borodziej, Die enthauptete Nation…, s. 37).

Utrata ziem na wschodzie i przesunięcie Polski na zachód wpłynęło w sposób zasadniczy na stosunki narodowościowe. Przeważająca część polskich Żydów zginęła z głodu, chorób, w masowych egzekucjach i obozach zagłady. Większość przedwojennych obywateli Polski narodowości litewskiej, białoruskiej i ukraińskiej znalazła się poza nowymi granicami Polski, w nominalnie narodowych republikach radzieckich. Pozostała tam również z rozmaitych przyczyn część Polaków. Dokonano przesunięć setek tysięcy ludzi „porządkując” etnicznie rozległe obszary, by uzyskać homogeniczne państwa narodowe. Pozostałych w nowej wschodniej Polsce przedstawicieli mniejszości, w tym ponad 500 tys. Ukraińców, w następnych miesiącach przewieziono za Bug i San. Podobny los spotkał Niemców, tak mieszkańców ziem włączonych do Polski, jak i resztę dawnej niemieckiej mniejszości w II RP. W ciągu około dwóch lat usunięto z nowych granic ok. 3,5 mln Niemców. Migracje te zyskały latem 1945 r. akceptację Wielkiej Trójki podczas ostatniego jej spotkania, do jakiego doszło w podberlińskim Poczdamie na przełomie lipa i sierpnia.

Zmiana granic po 1945 roku. Źródło: Wikipedia

Po raz pierwszy w swej historii (poza okresem wczesnego średniowiecza) Polska stała się państwem homogenicznym narodowo. Przymusowe wysiedlenia jako instrument nadawania terytoriom pożądanego etnicznie czy wyznaniowo kształtu nie były niczym nowym. W XX w. poza przypadkiem Bałkan i konfliktu grecko-tureckiego na masową skalę z całą bezwzględnością stosowały je tak nazistowskie Niemcy, jak i ZSRR. Po drugiej wojnie światowej uznano, że środek ten jest konieczny dla zapewnienia nowego ładu. Pod wpływem doświadczeń wojny, ale i poprzedzających ja konfliktów, uważano przymusowe usunięcie niewygodnych mniejszości za sposób przecięcia węzła gordyjskiego etnicznej nienawiści. Nie są znane żadne poważniejsze głosy protestu przeciwko takiej polityce. Egzystencji pod „wspólnym dachem” po tak radykalnych zmianach granic nikt w Polsce sobie nie wyobrażał. Nie tylko zresztą w Polsce, by tylko przypomnieć stosunek Pragi do Niemców sudeckich. Niechęć, nierzadko i nienawiść narodowa święciła tryumfy także po wojnie. Uczucia te stanowiły jej długodziałający złowrogi skutek. Okrutne dziedzictwo Hitlera. Przemocy, brutalności, nieliczenia się z potrzebami i uczuciami grup uznanych za „obce”, „przeszkadzające” doświadczyli po 1945 r. nie tylko usuwani z domów Niemcy. Także Polacy opuszczający rodzinne strony na wschodzie niejednokrotnie odczuwali ogromne cierpienie. Z perspektywy zwykłych ludzi podstawowe znaczenie miało poczucie osobistej, głębokiej krzywdy, kolejnej po samym wojennym doświadczeniu.

Nowa zachodnia i północna Polska zbudowana została zatem z obszarów, które od wielu wieków lub nigdy nie znajdowały się pod panowaniem polskich władców. Wprawdzie propaganda komunistyczna będzie przez następne dziesięciolecia próbowała tłumaczyć ten fakt historycznie, głosząc powrót ziem Piastów do polskiej Macierzy i dopełnienie się tym samym „dziejowej sprawiedliwości” w walce z zagrożeniem niemieckim, jednak dla wszystkich było jasne, że jest to próba społecznego oswojenia zmian dokonanych w wyniku politycznych skutków wojny. Jednak Polacy nie okazywali zbędnej euforii z tego faktu, choć byli i tacy, którzy uważali, że należy szybko i trwale te popruskie (poniemieckie) nabytki spolonizować, bo tego wymaga racja stanu i konieczność dla wykrwawionego i osłabionego na wielu polach państwa.

„Prusy miały przez kilkadziesiąt lat skupić w sobie wszystkie negatywne doświadczenia Polski z Niemcami” – pisał w eseju na temat Prus jako polsko-niemieckiego miejsca pamięci, historyk i kulturoznawca Peter Oliver Loew. „W nienawiści do Polski zawiera się istota Prus”, pisał w 1945 r. publicysta Edmund Osmańczyk (1913-1989). „Dlatego też ostateczną likwidację w Polsce z ulgą, choć bez oznak wielkiej radości. Na skutek przesunięcia granicy polsko-niemieckiej na zachód na linię Odry i Nysy Łużyckiej, Prusy, państwo związane z niemieckim Drang nach Osten, już w 1945 roku de facto przestało istnieć. Przejście większości dawnych pruskich prowincji wschodnich w polskie ręce, a także ucieczka i wypędzenie ludności niemieckiej z tych terenów uniemożliwiły odrodzenie tego państwa.”

Dla polskiej ludności nowe tereny przez wiele lat pozostawały obce, niepewne i jednoznacznie kojarzone z prusko-niemiecką przeszłością. Wyraził to trafnie jeden z pierwszych mieszkańców Wrocławia, Andrzej Jochelson, który tak wspominał pierwszy kontakt ze śląską stolicą:

„Niewiele jest miejsc w mieście, które pozostały nietknięte, a i wśród nich są ruiny. Najwięcej budynków ma jeszcze mury, ale wewnątrz, od piwnicy aż do samego nieba – nic, otchłań. Są też domy sproszkowane, są domy porozwalane bombami lotniczymi i pociskami artyleryjskimi. (…) Czy miasto było ładne? Raczej nie. Zabudowane w przeważającej części przez Prusaków, ma przykry, jednostajny, koszarowy, utylitarny, pruski charakter”. Do spowodowanej wojną wrogości wobec Niemców/Prusaków (nazywanych tez potocznie Szwabami) lub też wszystkiego co niemieckie/pruskie doszły w następnych dziesięcioleciach problemy polityczne związane z brakiem uznania międzynarodowego przebiegu granicy, jak i gospodarcze wynikające z niedomagań i kryzysów ekonomiki socjalistycznej. Wprawdzie po II wojnie światowej odbudowano większość ważnych zabytków okresu średniowiecza, do ratowania pozostałych lub choć utrzymania ich w dobrym stanie przykładano już mniejszą wagę. Dotyczyło to też większości pałaców, licznie rozsianych na przejętych terenach. Junkierskie siedziby nie mogły w socjalistycznym państwie liczyć na dobre traktowanie (podobnie jak dwory polskiej szlachty). Jeśli nie zostały zniszczone w pierwszych latach powojennych, stawały się siedzibami instytucji socjalnych lub kierownictw PGR. W wielu po prostu osiedlano zwykłe rodziny, nie kłopocząc się specjalnie charakterem wprowadzanych w budynkach zmian. Nieremontowane przez dekady popadały często w ruinę. Przykładów można wskazać wiele. Jednym z nich jest bez wątpienia majątek Krzyżowa, siedziba rodziny von Moltke, niegdyś własność pruskiego feldmarszałka, a podczas II wojny światowej miejsce spotkań opozycji antyhitlerowskiej, „Kręgu z Krzyżowej”. Pałac i zabudowania gospodarcze zostały splądrowane, potem utworzono w nich PGR. W latach 70. XX wieku z pałacu wyprowadziły się ostatnie rodziny, gdyż budynek groził zawaleniem.

Zainteresowanie przeszłością poniemiecką zaczęło pojawiać się w szerszym zakresie dopiero w latach 70. XX wieku. Do Polski zaczęli przyjeżdżać byli niemieccy mieszkańcy, nawiązywali niejednokrotnie bliższe relacje z Polakami, mieszkającymi w ich domach. W latach 80. uwidoczniło się także zainteresowanie badaczy tym rodzajem dziedzictwa kulturowego ziem obecnej Polski. Rozwijała się refleksja na temat stosunku do niego i obowiązków, które Polska wobec tego fragmentu dorobku europejskiej cywilizacji jednak ma (bez względu na to, jak obciążone historycznie są jej relacje z Niemcami). Zaczęło się pojawiać coraz więcej opracowań, głównie w drugim obiegu rozwijanym przez antykomunistyczna opozycję. Zwracały one uwagę na różne składniki niemieckiego/pruskiego dziedzictwa przejętych ziem i konieczność większego zainteresowania nimi, jak i roztoczenia nad nimi opieki. Kontakty między historykami polskimi a (zachodnio)niemieckimi od lat 70. XX wieku zaowocowały wspólnymi publikacjami, w których próbowano w sposób bardziej wyważony ukazać historię Prus, ich rolę i znaczenie. Przełom w postrzeganiu niemieckiego dziedzictwa kulturalnego przyniósł 1989 r. Zmiany polityczne wyzwoliły szereg innych, w tym ogromny wzrost zainteresowania Polaków przeszłością Ziem Zachodnich i Północnych oraz ich dziedzictwem materialnym i niematerialnym. Narodził się tzw. regionalizm otwarty. Przeszłość prusko-niemiecka przestała być traktowana a priori wrogo, uważano, że należy ją odkryć na nowo, zwłaszcza w wymiarze dziejów lokalnych. Nie było to też „zawłaszczanie” obcej historii, lecz akceptacja dla „innego”, z którym należało się zmierzyć. To podejście było dalekie od naiwnie nostalgicznego. Nie wybierano więc tylko elementów podatnych na mitologizowanie, lecz na ogół starano się prowadzić konstruktywną polemikę z historią i tradycją ziem, na których w tym czasie dorastało trzecie polskie pokolenie. Zaczęły powstawać rożne organizacje społeczno-kulturalne, projekty wystawiennicze, niezliczone publikacje. Jedną z pierwszych organizacji było Stowarzyszenie Wspólnota Kulturowa „Borussia” w Olsztynie. W pierwszym numerze czasopisma „Borussia” z 1991 roku jej redaktorzy, poeta, Kazimierz Brakoniecki i historyk, Robert Traba pisali:

„Ziemie między dolną Wisłą a Niemnem, których jesteśmy mieszkańcami, przechodziły zmienne koleje losu (…). „Borussia” jest zlatynizowaną, jedną z pierwszych nazw tych ziem. Nie odwołujemy się ani nie polemizujemy z wieloletnią tradycją tej nazwy. Jest to nasza niezależna i przekorna odpowiedź wobec stereotypów ideologicznych i historycznych.”

Następnie dodawali:

„Ta ziemia to nasza ojczyzna. Świadomi jesteśmy jej przeszłości wielokulturowej i wielonarodowej, pragniemy być odpowiedzialni za przyszłość. Tworząc polską tożsamość, dążąc do nowatorskiego i skutecznego działania oraz myślenia, jednocześnie odkrywamy tu zastane dziedzictwo pruskie, niemieckie, rodzinne (…).”

Do działań popularyzatorskich włączyło się państwo polskie oraz samorządy (tworzenie muzeów, lekcje w szkoła z regionalistyki i inne). Zaczęto odbudowywać zniszczone zabytki przeszłości prusko-niemieckiej (duża w tym zasługa Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej), także pałace. Przykładowo pałac w Krzyżowej znów świeci dawnym blaskiem, dzisiaj jest miejscem spotkań młodzieży polskiej i niemieckiej, które organizuje specjalnie powołana Fundacja. Wiele innych obiektów uratowali polscy przedsiębiorcy, zakładając w nim hotele i centra konferencyjne. W niektórych przypadkach zaangażowali się również potomkowie dawnych właścicieli.

O stanie świadomości przeszłości regionu przeciętnych dzisiejszych mieszkańców świadczyć może choćby niedawna afera wokół mostu Pilchowickiego na Dolnym Śląsku. Planując nagranie kolejnej części popularnego filmu „Mission: Impossible”, amerykańscy filmowcy upatrzyli sobie ten nieczynny most kolejowy, by wysadzić go w jednej ze scen. Uzyskali wstępną akceptację władz polskiej firmy kolejowej, a nawet kierownictwa Ministerstwa Dziedzictwa Narodowego. Po przedostaniu się tej informacji do opinii publicznej, podniósł się wielki raban. Pojawił się szereg głosów oburzenia wobec zamiaru zniszczenia z błahych przyczyn wspaniałego zabytku techniki. Okazało się, że jest on dobrze znany pasjonatom dziejów lokalnych i kolejnictwa śląskiego. Oburzenie opinii publicznej zmusiło do reakcji służby zajmujące się ochroną zabytków. Ostateczne mostu nie wysadzono, został bowiem wpisany do rejestru zabytków. Pokazuje to, że istnieje tu dobrze rozwinięta świadomość wartości poniemieckich zabytków także w odniesieniu do obiektów z XIX i XX wieku, że dominuje przekonanie o konieczności ich ochrony. Dziedzictwo pruskie/niemieckie dawno przestało być domeną jednego z narodów. Jest to wspólne dziedzictwo europejskie, pojmowane także jako lokalna scheda, do której prawo mają mieszkańcy konkretnych regionów i miejscowości. Paradoksalnie do takiego sposobu patrzenia na przeszłość, przyczyniła się data 1945 roku, koniec wojny i jej konsekwencje.

Krzysztof Ruchniewicz

Krzysztof Ruchniewicz

historyk, niemcoznawca, profesor tytularny, dyrektor Centrum Studiów Niemieckich i Europejskich im. Willy'ego Brandta.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

The shortcode is missing a valid Donation Form ID attribute.

News Alert

Bądź na bieżąco!

Zamawiając bezpłatny newsletter akceptuje Pan/Pani naszą ochronę danych. Wypisanie się z prenumeraty newslettera jest w każdej chwili możliwe.