Jak najszybsze odparcie rosyjskiej agresji przez Ukrainę powinno stać się priorytetem Zachodu. Zwłoka i ostrożna pomoc jedynie pogłębiają problemy tej części świata. Zintensyfikowanie wsparcia militarnego dla Ukrainy, które dotychczas było zbyt ostrożne, to jedyna realna opcja przyspieszenia zakończenia wojny, minimalizująca zagrożenie dla interesu państw zachodnich.
Przedłużający się konflikt na Ukrainie zwiększa znacząco koszty pośrednie konfliktu także dla państw zachodnich. Składają się na nie m.in. wysokie ceny energii, wysoka inflacja i wydatki na uchodźców. Długofalowo optymalną drogą, aby ograniczyć lub uniknąć tych kosztów, jest zwiększenie wsparcia wojskowego dla Ukrainy. To tańsza alternatywa od przedłużania konfliktu poprzez udzielanie ograniczonej pomocy militarnej.
Stany Zjednoczone, jako główny pomagający, od 24 lutego 2022 r. przekazały Kijowowi wsparcie o łącznej wartości prawie 71 mld dol., co jest wyraźnie niższą kwotą niż szacowane koszty wojny w Iraku i Afganistanie – odpowiednio ok. 250 mld dol. rocznie (w sumie 2 bln dol.) i 115 mld dol. rocznie (w sumie 2,3 bln dol.).
Pomimo gigantycznej różnicy pieniądze amerykańskiego podatnika przełożyły się na realne efekty w Ukrainie – potencjał ofensywny Rosji na nadchodzące lata został wyraźnie ograniczony. Tym samym bezpieczeństwo europejskich sojuszników USA uległo zwiększeniu. Kijów, który pomimo ataku utrzymał funkcjonowanie państwa, był w stanie odzyskać 45 proc. terenów zajętych wcześniej przez Moskwę.
W USA i Europie Zachodniej często pojawia się strach przed eskalacją konfliktu przez Rosję w przypadku zwiększenia wsparcia dla Kijowa. Dotychczasowe przekraczanie „czerwonych linii” przez Zachód ujawniło ograniczenia Kremla w przeciwstawieniu się determinacji państw zachodnich. Jeżeli eskalacja nastąpi, to w wyniku czynników wewnętrznych w Rosji, a nie w bezpośredniej reakcji na działania Zachodu.
Znacząca eskalacja, np. taktyczny atak jądrowy na terytorium Ukrainy, byłaby bardzo ryzykowna, także w kontekście kluczowych relacji Rosji z Chinami, które wyraźnie wzywają do niestosowania broni nuklearnej. Do tej pory Kreml unikał wysoko ryzykownych działań po rozpoczęciu wielkoskalowej inwazji na Ukrainę ze względu na potencjał Zachodu, m.in. Stanów Zjednoczonych, do skutecznego przeciwdziałania Rosji.
Władimir Putin ma nadzieję, że przedłużający się konflikt wcześniej osłabi determinację Zachodu do wsparcia Ukrainy niż rosyjski potencjał do prowadzenia wojny. Stara się wykorzystać obawy Zachodu przed eskalacją, ale za tą retoryką nie stoi realna wola do ryzyka.
Odstraszanie ma mieć kluczowe znaczenie w dalszym przebiegu wojny. Słaba zachodnia reakcja na działania hybrydowe byłaby interpretowana przez Kreml jako przejaw słabości Zachodu i jego skłonności do ustępstw w przypadku konfrontacji.
Moskwa i Kijów zdecydują o końcu wojny
Uwarunkowania wewnętrzne, a nie presja zewnętrzna, zdecydują o długości trwania wojny. Nawet instrumentalne zmniejszenie zachodniego wsparcia bezpośrednio nie przekonałoby Kijowa do zgody na zamrożenie konfliktu. To scenariusz, w którym możliwy byłby nawet rozłam NATO.
Społeczeństwo ukraińskie w większości oczekuje pełnego zwycięstwa Ukrainy – 64 proc. wierzy w odbicie całości terytorium Ukrainy sprzed 2014 r., w tym Krymu. To ogranicza ukraińskim decydentom przestrzeń do zawarcia kompromisu i przekłada się na całą scenę polityczną, na której istnieje konsensus co do kontynuowania wojny. Ewentualne zachodnie naciski jak na razie są skazane na niepowodzenie, ponieważ ukraińscy politycy, niezależnie z której partii, kontynuowaliby wysiłek wojenny nawet bez wsparcia zewnętrznego.
Zachód posiada bardzo ograniczone możliwości zmuszenia obu stron do zakończenia wojny – o tym zadecydują Kijów i Moskwa. Choć Rosja szuka zamrożenia konfliktu, to nie chce zrobić znaczącego kroku w tył ze względu na obawy przed wewnętrznymi i zewnętrznymi startami wizerunkowymi.
Bezpośrednie wpływanie na konflikt poprzez zaangażowanie militarne lub zakończenie wsparcia dla Ukrainy byłyby bardzo szkodliwe dla strategicznych interesów Zachodu. Może natomiast zwiększyć koszty dla strony rosyjskiej, m.in. ze względu na wsparcie dla Ukrainy.
Sankcje na Rosję są długofalowo kluczowe
Nawet jeśli Zachód nie posiada realnej możliwości zmuszenia Moskwy do zakończenia inwazji, to może podgrzewać napięcia wśród elit wewnątrz Rosji poprzez sankcje i restrykcje. Dysproporcja militarna między stronami oznacza, że Ukraina bez kryzysu wewnętrznego Rosji prawdopodobnie nie będzie w stanie w pełni odzyskać swoich terytoriów.
Próba zamachu stanu Prigożyna pokazała polaryzację w rosyjskiej elicie, m.in. między Ministerstwem Obrony Narodowej a Grupą Wagnera. Prawdopodobne są doniesienia medialne o podziale na „partię pokoju” (oligarchów odczuwających sankcje, do których należy np. prezes banku WTB, Andriej Kostin), „partię wojenną” (wyższych funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa) i „partię ciszy” (technokratów, w skład których wchodzi np. premier Michaił Miszustin).
Jednocześnie zwraca uwagę nieprzejrzystość powiązań (opartych głównie na interesach biznesowych i relacjach osobistych) między kluczowymi aktorami wewnątrz Rosji. Pomimo dotychczasowego radzenia sobie przez Kreml z gospodarczymi instrumentami zewnętrznego nacisku i utrzymywania płynności długofalowo podnoszą one koszty inwazji dla Rosji.
Nawet subwencje budżetowe z drenowanych rezerw i podwyższone ceny eksportowanych nośników energii nie są w stanie w długim czasie ograniczać spadku PKB wywołanego sankcjami i wycofania się części zachodnich państw. W 2022 r. Rosja osiągnęła deficyt budżetowy o wartości 45 mld dol. zamiast prognozowanej nadwyżki 17,7 mld dol. Bieżący rok wygląda podobnie – przez pierwsze 7 miesięcy deficyt wyniósł 28,44 mld dol.
Powyższe liczby przekładają się na funkcjonowanie rosyjskiego społeczeństwa. Na początku roku aż 65 proc. badanych Rosjan stwierdziło, że ich poziom życia obniżył się względem zeszłego roku. Nawet wzburzenie społeczeństwa w Rosji raczej nie będzie powodować obniżenia popularności postaw nacjonalistycznych i militarystycznych. Wręcz odwrotnie – może to takie nastroje napędzać.
Co ważniejsze z perspektywy scenariuszy końca wojny, rosyjscy oligarchowie od 24 lutego 2022 r. według zachodnich oszacowań mogli stracić nawet 94 mld dol. To właśnie nagle uwidocznione napięcia wśród elit są bardziej prawdopodobnym źródłem kryzysu politycznego w Rosji niż działania przeważnie biernego rosyjskiego społeczeństwa.
Więcej wsparcia za większe reformy
Wparcie dla Ukrainy powinno być udzielane według zasady „więcej za więcej”. Zintensyfikowana pomoc powinna wymagać większych postępów w reformach wewnętrznych.
W społeczeństwach i elitach zachodnich coraz częściej widać przejawy zmęczenia asertywną postawą ukraińskich polityków względem swoich sojuszników. Niewystarczająco szybko wdrażane reformy są uzasadniane trwaniem wojny.
Aby osiągnąć sukces, należy współpracować i komunikować się z ukraińskim społeczeństwem, któremu bardzo zależy na wejściu do struktur zachodnich (85 proc. „za” wejściem do UE). Równocześnie 77 proc. jako największy problem swojej ojczyzny wskazuje korupcję (trzeci najwyższy wynik). Józef Lang proponuje, aby jednym z pasów transmisyjnych były sponsorowane także przez Zachód media na Ukrainie, które nie będą podatne na wpływy oligarchów.
Jaki jest najbardziej prawdopodobny scenariusz?
Kluczowymi czynnikami wpływającymi na losy wojny będą zdolność Sił Zbrojnych Ukrainy do skutecznego zwalczania rosyjskiej armii i odzyskiwania kontroli nad terytoriami ukraińskimi, trwałość zachodniego wsparcia dla Ukrainy oraz sytuacja wewnętrzna w Federacji Rosyjskiej. Należy je obserwować i kreślić prawdopodobne scenariusze.
W raporcie Józefa Langa „Jak zakończyć wojnę na Ukrainie? Scenariusze zakończenia konfliktu”, przygotowanego przez Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego, za najbardziej prawdopodobny scenariusz na najbliższe miesiące uznana została kontynuacja aktualnej dynamiki konfliktu. To jednak nie oznacza statyczności. Obie strony będą ponosić koszty militarne, gospodarcze i społeczne trwającego konfliktu, co wpłynie na dalsze losy rosyjskiej inwazji.
Tekst pierwotnie ukazał się na portalu klubjagiellonski.pl
Dziękujemy redakcji za możliwość przedruku.