Przejdź do treści

Ukryty przed oczami wroga

Arkadiusz Szczepiański: Na początku lutego ukazały się po niemiecku wspomnienia Jana Kamieńskiego, po tytułem „Verborgen vor den Augen des Feindes” [„Ukryty przed oczami wroga”]. Kim był Jan Kamieński? Dlaczego razem z Niemiecko-Polskim Towarzystwem w Saksonii zabiegał pan o wydanie jego wspomnień w języku niemieckim?

Wolfgang Howald: Postać Jana Kamieńskiego nie jest powszechnie znana, a szkoda. Jego biografia zasługuje na uwagę, zwłaszcza w Saksonii, ponieważ wydane właśnie wspomnienia dotyczą jego pobytu w Dreźnie podczas II wojny światowej i w ten sposób są częścią saksońskiej historii. Kamieński w wieku 16 lat doświadczył napaści Niemiec na Polskę, a potem terroru okupacyjnego. Podczas niemieckiej okupacji przyłączył się do polskiego ruchu oporu. W 1941 roku, na rozkaz władz podziemnych, udał się z fałszywymi dokumentami do Drezna, gdzie rezydował jako agent AK. Kamieński opisał swoje doświadczenia, spostrzeżenia i wrażenia aż do końca wojny i wyjazdu na emigrację do Kanady w 1949 roku. W tym okresie wielokrotnie znajdował się w sytuacjach zagrażających jego życiu, które potrafił opisać w pasjonujący sposób. Zadziwiające, z jaką uwagą autor obserwuje nastroje ludności w Dreźnie pod rządami nazistów, jak wiele wydarzeń zapamiętał mimo podeszłego wieku. Zapewne dlatego, że mocno wpłynęły na jego życie.

Najbardziej zdumiewające jest to, co czyni książkę szczególnie ciekawą dla niemieckiego czytelnika – nieuprzedzone spojrzenie Polaka na niemieckie społeczeństwo podczas wojny, który w Niemcach widzi nie tylko wrogów, mimo że tak brutalnie gnębili jego ojczyznę. Kamieński spotykał w Dreźnie ludzi, którzy są mu bliscy w wymiarze ludzkim i duchowym.

Oprócz wielu emocjonujących i niebezpiecznych wydarzeń, w które wplątuje się autor, na uwagę niemieckiego czytelnika zasługuje opis bombardowania Drezna. Autor znajdował się wtedy w samym centrum wydarzeń i mało kto opisał je później tak wyraziście.

W Polsce wspomnienia Kamieńskiego również nie są znane i spore zainteresowanie może wzbudzić ta książka i to nie tylko w rodzinnym Poznaniu, co możemy stwierdzam na podstawie pierwszych reakcji naszych przyjaciół z tego miasta.

Jan Kamieński urodził się w 1923 roku w Polsce jako syn Niemki i Polaka. Czy jako dziecko mieszanego małżeństwa mógł się swobodnie przemieszczać? Co skłoniło go do przyjazdu do Drezna?

Kamieński doświadczył barbarzyństwa Niemców w Poznaniu, zamknięcia tamtejszego uniwersytetu, na którym jego ojciec, muzykolog i kompozytor, był dziekanem; był świadkiem czasowego aresztowania ojca, brutalnych przesiedleń z Kraju Warty, deportacji dzieci w celach germanizacyjnych, wywożenia ludności żydowskiej. Wtedy zaczęły się jego kontakty z ruchem oporu. W Poznaniu uczestniczył najpierw w akcjach „małego sabotażu” (ulotki, uszkodzenia samochodów niemieckich, niszczenie linii telefonicznych niemieckiego wojska), aż w końcu dostał zlecenie wyjazdu do Drezna.

Jego matka, wokalistka koncertowa, urodziła się w Królewcu. Na niemieckiej volksliście zakwalifikowano ją jednak tylko do czwartej grupy (tzw. renegaci), ponieważ obracała się wyłącznie w polskich kręgach i uważała się za Polkę. Kamieński podaje, że jego rodzina podczas niemieckiej okupacji otrzymywała wyłącznie polskie kartki żywnościowe. Matka nauczyła go trochę niemieckiego. Polski ruch oporu zorganizował mu dokumenty i jako bezpaństwowiec z niemiecko brzmiącym nazwiskiem udał się do Saksonii. Dzięki temu mógł podjąć pracę i zamieszkać w Dreźnie. Na polecenie polskiego ruchu miał stworzyć skrzynkę kontaktową dla tajnych kurierów i przekazywać wiadomości polskim robotnikom przymusowym w obozach pracy w Dreźnie i okolicach.

Chociaż Kamieński działał w polskim ruchu oporu, to wydaje się, że w Niemczech prowadził „normalne” życie, miał przyjaciół i znajomych. Jaki był jego stosunek do Niemców podczas wojny?

Przez swoje nieudane próby dostania się do Akademii Sztuk Pięknych w Dreźnie poznał Franciszkę Ulich, z którą się zaprzyjaźnił. W ten sposób nawiązał kontakty z rodziną jej ojca, Franza Ulicha, który będąc członkiem SPD został zwolniony przez nazistów ze służby cywilnej. Był częstym gościem w ich mieszkaniu w dzielnicy Hellerau na przedmieściach Drezna. Kamieński wprowadził się zresztą do kwatery w sąsiedztwie. Kiedy okazało się, że jest Polakiem, nie zmieniło to ich przyjaźni. Wspólnie słuchali wiadomości radia BBC, co zawsze wiązało się z pewnym ryzykiem, ale przynosiło korzyści dla jego konspiracyjnej misji. Również tam poznał wielu Niemców z krytycznym nastawieniem wobec reżimu.

Na Starym Cmentarzu Katolickim w Dreźnie odkrył mnóstwo nazwisk polskich emigrantów z XIX stulecia, którzy znaleźli w Dreźnie schronienie i gościnę, co mu uświadomiło, że wówczas żyli też „inni” Niemcy.

Przejmujący jest opis autora o swojej wizycie, razem z Franciszką, w kwietniu 1945 roku u Käthe Kollwitz w Moritzburgu tuż przed jej śmiercią.

Oczywiście musiał zachowywać cały czas szczególną ostrożność, przede wszystkim przed sąsiadami i w pracy. Po krótkim zatrudnieniu w zakładzie zbrojeniowym znalazł zatrudnienie jako animator kultury w studio filmowym. Z wielu niebezpiecznych sytuacji wykaraskał się wyłącznie dzięki wielkiemu szczęściu, zwłaszcza podczas licznych kontroli.

Czego dowiadujemy się z jego wspomnień o życiu codziennym w Dreźnie podczas wojny?

Jeśli Kamieński nie przebywał akurat u swoich dysydenckich przyjaciół w Hellerau, to codziennie poruszał się wśród „normalnych” mieszkańców miasta, uważnie rejestrował ich nastroje, widział wielu robotników przymusowych, los żydowskiej ludności, potem wielu rannych żołnierzy i napływ uchodźców ze wschodu. Jednakże dla Kamieńskiego, który otrzymywał wiadomości o okropnościach niemieckiej okupacji w Polsce, było czymś niebywałym i wręcz nierealnym, że ludzie tak mocno potrafili wypierać wojnę i wyobrażać sobie, że są bezpieczni w Dreźnie, w tym rzekomo „niewinnym mieście sztuki”. Najwyraźniej nic nie chcieli wiedzieć o zbrodniach niemieckiego reżimu. Dopiero przebieg wojny po 1942 roku i nieśmiałe aluzje ludzi pozwoliły mu zauważyć, że zachwyt Hitlerem powoli mija.

Zniszczenie Drezna jest ważną częścią jego wspomnień. Jak przeżył piekło nalotów bombowych aliantów?

Miał przyjaciół na drezdeńskiej starówce, ze wzniesienia na Hellerau widział płonące centrum miasta i po pierwszym bombardowaniu 13 lutego 1945 roku rzeczywiście udał się do tego piekła, z którego udało mu się wydostać z trudem i przy wielkim szczęściu. Rzadko czytałem tak przejmujące relacje o wydarzeniach w Dreźnie, które tak sugestywnie oddawałyby w słowach grozę tamtego czasu.

Po wojnie Kamieński pozostał w Dreźnie i nie wrócił do Polski. Dlaczego? Jaki był jego stosunek do Polski? Co z jego kontaktami z ruchem oporu?

Wiedział o wydarzeniach w Katyniu i zachowaniu Sowietów podczas Powstania Warszawskiego, a przede wszystkim o prześladowaniach członków Armii Krajowej. Jego rodzice byli podejrzewani o kolaboracje z Niemcami, matka zmarła wkrótce w więzieniu, ojciec został skazany i zrehabilitowany dopiero w 1960 roku. W tej sytuacji powrót do Polski Kamieńskiemu nie wydawał się rozsądny. Ponadto mógł w końcu dokończyć studia na Akademii Sztuk Pięknych w Dreźnie. Został magistrem i z własnym atelier, brał udział w wystawach,  otrzymywał nagrody, na przykład miasta Drezna w 1947 roku, za prace graficzne czy nagrodę Związku Kultury w 1948 roku. Ale panujący w sowieckiej strefie okupacyjnej „realizm socjalistyczny” nie odpowiadał jego wyobrażeniom o sztuce. Książka kończy się wypłynięciem statku z portu w Cuxhaven, który zabiera jego i świeżo poślubioną żonę Christine na emigrację do Kanady.

O wydaniu książki Kamieńskiego w Kanadzie dowiedzieliśmy się od syna Franciszki Ulich i jego żony. Poinformowali nas również, że Kamieński nigdy nie wrócił do Drezna, ale wiele lat później nawiązał kontakt z Franciszką. Podobno odbyli wtedy wiele długich rozmów telefonicznych. Opowiadał o swoich sukcesach zawodowych w Winnipeg. Był nagradzany jako ilustrator, karykaturzysta i dziennikarz.

W sumie książka oferuje skondensowany, emocjonująco napisany, osobisty, ale też zaskakująco obiektywny obraz Niemców w czasie wojny i we wczesnym okresie powojennym. Dzięki wielu nieznanym szczegółom stała się żywą książką historyczną o losach niezwykłego człowieka.


Wolfgang Howald, przewodniczący Towarzystwa Niemiecko-Polskiego w Saksonii

 

 

 

 

Arkadiusz Szczepański studiował slawistykę, historię i kulturoznawstwo w Lipsku i Berlinie. Redaktor FORUM DIALOGU, tłumacz i członek redakcji Magazynu Polsko-Niemieckiego DIALOG.

Rozmowa

Rozmowa

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

The shortcode is missing a valid Donation Form ID attribute.

News Alert

Bądź na bieżąco!

Zamawiając bezpłatny newsletter akceptuje Pan/Pani naszą ochronę danych. Wypisanie się z prenumeraty newslettera jest w każdej chwili możliwe.