Przejdź do treści

Czy kwestia reparacji powróci po wyborach w Niemczech?


Chociaż od zakończenia II wojny światowej upłynęło już 75 lat, kwestia reparacji powraca jak bumerang w relacjach między Niemcami a krajami, które ucierpiały wskutek wywołanej przez III Rzeszę wojny i niemieckiej okupacji.

W Polsce temat ten podnoszony jest raz po raz przez polityków PiS. W poprzedniej kadencji Sejmu Parlamentarny Zespół ds. oszacowania wysokości odszkodowań należnych Polsce od Niemiec za szkody wyrządzone w trakcie II wojny światowej sporządził w tej sprawie raport, który nadal czeka na publikację. Jak ujawnił niedawno przewodniczący Zespołu Arkadiusz Mularczyk, chodzi o „sumy setek miliardów dolarów, w granicach biliona”.

Reparacje od Niemiec dla Polski i Grecji
Warszawa w 1944 r.

Grecja wezwała w czerwcu 2019 r. Berlin do podjęcia odszkodowawczych negocjacji. Grecki wiceminister finansów Dimitris Mardas wymienił nawet konkretną sumę roszczeń – 278,7 mld euro. Władze w Atenach zwracają uwagę, że jedyne niemieckie świadczenie, jakie otrzymali Grecy, to 115 mln marek przekazane w 1960 r.

Nawet Włosi, do 1943 r. sojusznicy Hitlera, uważają, że za zbrodnie popełnione przez niemieckich żołnierzy należy im się finansowe zadośćuczynienie.

Niemiecki rząd konsekwentnie odmawia rozmów na ten temat. Kwestia reparacji wojennych jest prawnie i politycznie ostatecznie załatwiona – takie stanowisko prezentują niezmiennie przedstawiciele rządu RFN.

Obecny powrót dyskusji o reparacjach nie jest bynajmniej zasługą Warszawy, Aten czy Rzymu. Tym razem temat wywołali niemieccy Zieloni (Buendnis90/Die Gruenen). Klub parlamentarny opozycyjnej partii wykorzystał  przypadającą 6 kwietnia 80. rocznicę napaści Niemiec na Grecję do złożenia w Bundestagu  propozycji „nowego podejścia” do greckich roszczeń.

„Niemiecki Bundestag uznaje, że z greckiego punktu widzenia kwestia reparacji i odszkodowań za niemiecką wojnę i okupację nigdy nie została ostatecznie uregulowana” – czytamy w projekcie uchwały autorstwa Zielonych, który 25 marca był przedmiotem dyskusji w Bundestagu.

Projekt uchwały zawierał szereg konkretnych propozycji. Niemiecki rząd powinien zdaniem Zielonych „zmienić podejście” do  greckich żądań zwrotu pożyczki, którą niemieckie władze okupacyjne wymusiły podczas wojny na greckim banku centralnym, a także wypłacić odszkodowania ofiarom III Rzeszy lub ich dzieciom, jeśli takich świadczeń dotychczas nie otrzymali. Mowa jest też o sfinansowaniu opieki  medycznej dla ofiar wojny oraz odbudowie i wsparciu dla gmin żydowskich w Grecji.

Przedstawiając w parlamencie wniosek klubu Zielonych, Manuel Sarrazin podkreślił, że wspomnienia o wojnie i niemieckiej okupacji są ciągle żywe w wielu greckich rodzinach. „Każdy młody Grek wie, co stało się w tym czasie” – zaznaczył poseł. Swoje emocjonalne przemówienie poseł kończył zaznaczając, że Niemcy powinni skonfrontować się ze swoją przeszłością i zaakceptować swoją odpowiedzialność.

Podczas debaty wniosek Zielonych poparł jedynie klub Lewicy. Die Linke złożyła własny, bardziej radykalny projekt uchwały, wzywający niemiecki rząd do uznania greckich roszczeń za zgodne z prawem.

Przedstawiciele koalicji rządowej CDU/CSU i SPD podkreślali niemiecką odpowiedzialność za zbrodnie i zniszczenia na terenie Grecji, ale dystansowali się od reparacji. „Wina nie podlega dyskusji, jednak wiele mocnych argumentów przemawia za tym, że reparacje zostały spłacone” – powiedział Markus Koob z CDU. Chadecki poseł powiedział, że należy się przeciwstawić instrumentalizacji kwestii roszczeń przez siły nacjonalistyczne.

Marc Jongen z Alternatywy dla Niemiec (AfD) zarzucił Zielonym, że chcą utrwalić „po wieczne czasy” podział na sprawców i ofiary przenosząc ten układ na kolejne pokolenia Niemców i Greków. Niemcy mają pozostać na zawsze sprawcami, a Grecy ofiarami. „Chodzi o instrumentalizację pamięci dla polityki, która jest skierowana przeciwko niemieckim i koniec końców także przeciwko greckim interesom” – mówił Jongen.

Napięcia w relacjach niemiecko-greckich i greckie roszczenia reparacyjne są jego zdaniem następstwem błędnej polityki niemieckiej wobec Grecji podczas kryzysu finansowego i ratowania wspólnej waluty euro. Niemiecka polityka zaciskania pasa w greckiej opinii publicznej doprowadziła do powrotu wizerunku „strasznego Niemca”.

Jak było do przewidzenia, wniosek Zielonych, podobnie jak projekt Lewicy, został przez większość parlamentarną odrzucony.

Sarrazin jest w swojej partii rzecznikiem do spraw Europy Wschodniej. Piastuje też stanowisko współprzewodniczącego polsko-niemieckiej grupy parlamentarnej. W zeszłym roku poseł Zielonych wystąpił z podobną inicjatywą w kontekście reparacji wobec Polski. Zaproponował utworzenie funduszu, z którego byłyby pokrywane koszty opieki medycznej dla Polaków poszkodowanych przez wojnę. Pieniądze z tego funduszu miałyby być przeznaczone również na odbudowę zniszczonych przez Niemców polskich zabytków kultury.

Rząd Grecji, któremu dyskusja w Bundestagu dodała z pewnością skrzydeł, w przeddzień 80. rocznicy ataku Niemiec na Grecję, przypomniał o swoich roszczeniach. „Kwestia pozostaje otwarta aż do spełnienia naszych żądań. Te żądania są nadal ważne i aktualne. Do ich realizacji użyjemy wszystkich dostępnych środków” – oświadczyło greckie MSZ.

Godna odnotowania jest pozytywna reakcja niektórych niemieckich mediów na inicjatywę Zielonych. „Niemieckie milczenie jest trucizną dla relacji z Grecją i nie uciszy żądań reparacyjnych” – pisał Daniel Broessler w „Sueddeutsche Zeitung”. „Tageszeitung” nazwała dotychczasową postawę niemieckiego rządu „żałosną”. „Nie wystarczy uznać werbalnie historyczną odpowiedzialność. Należy wreszcie skończyć z mentalnością wykręcania się w polityce pamięci” – czytamy w komentarzu w „TAZ”.

Debatę w Bundestagu i reakcję rządu Grecji dokładnie obserwowały władze w Warszawie. „Stronie niemieckiej powinno zależeć na uregulowaniu tego tematu, bo nie da się go zamilczeć. Pokazuje to także debata w innych krajach np. w Grecji” – powiedział portalowi wPolityce wiceminister spraw zagranicznych Szymon Szynkowski vel Sęk. Zdaniem wiceministra kultury Jarosława Sellina sprawa reparacji prędzej czy później będzie musiała stanąć na agendzie politycznej.

Czy debata w Bundestagu wpłynie na stanowisko rządu RFN? Tego rządu zapewne nie. Należy przypuszczać, że Sarrazin i jego partyjni towarzysze nie mieli co do tego żadnych złudzeń, a ich inicjatywa miała charakter symbolicznego gestu. Bardzo możliwe jednak, że temat reparacji, nie tylko w kontekście Grecji, powróci po niemieckich wyborach parlamentarnych we wrześniu br.  Udział Zielonych w koalicji, która będzie rządzić Niemcami przez kolejne cztery lata jest bardzo prawdopodobny.

Co to oznacza dla Polski? Proponowane przez Zielonych rozwiązania w ramach „formuły pragmatycznej” wydają się jedynym wyjściem z istniejącego pata w sytuacji, gdy raczej nie ma szans na powrót do roszczeń reparacyjnych w formule poczdamskiej. Traktat „2+4” zamknął ostatecznie tę sprawę.

Wsparcie dla żyjących ofiar niemieckich zbrodni oraz wspólne upamiętnienie ofiar tych zbrodni byłoby realistycznym zadaniem dla nowego niemieckiego rządu. Opowiadając się za utworzeniem w Berlinie „Pomnika Polaków”, Bundestag wykonał na jesieni ubiegłego roku pierwszy krok. Równocześnie Berlin nie powinien liczyć na to, że takimi gestami „pozyska” polską prawicę i dokona przełomu w relacjach z narodowo-konserwatywnym rządem w Warszawie. Dla sporej części prawicowego obozu politycznego niechęć, by nie powiedzieć wrogość wobec Niemiec jest immanentnym elementem polityki. Nie zmienią tego ani reparacje, ani żaden pomnik.

Jacek Lepiarz

Jacek Lepiarz

Germanista, historyk i dziennikarz. Współpracuje z "Deutsche Welle". Był korespondentem PAP w Berlinie i DPA w Warszawie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

The shortcode is missing a valid Donation Form ID attribute.

News Alert

Bądź na bieżąco!

Zamawiając bezpłatny newsletter akceptuje Pan/Pani naszą ochronę danych. Wypisanie się z prenumeraty newslettera jest w każdej chwili możliwe.