Przejdź do treści

Skutki pandemii, czyli o tym jak stabilne jest państwo polskie

Wszystkich Świętych jest w Polsce niezwykłym świętem. W dniu 1 listopada, przy wcześnie zapadającym zmroku, polskie cmentarze świecą się tysiącem zapalanych zniczy.  Rzesze ludzi udają się w rodzinne strony, aby spotkać się  na grobach bliskich. Bezgłośne morze zniczy – wzruszający obraz, zapierający dech w piersiach.

Co roku, już na kilka tygodni przed świętem w supermarketach piętrzą się znicze. Kwiaty na groby, głównie chryzantemy, kupuje się zwykle w tym samym dniu przy małych stoiskach przed bramami cmentarzy. W tym roku na Wszystkich Świętych cmentarne bramy pozostały jednak zamknięte. Polski rząd zdecydował się na ten krok dopiero na dwa dni przed świętem i wbrew swoim wcześniejszym, inaczej brzmiącym zapewnieniom. Zdaniem rządu, w obliczu pandemii koronawirusa tłok na wąskich cmentarnych ścieżkach niesie ze sobą zbyt duże ryzyko zakażenia.

O kim najwyraźniej nikt nie pomyślał, to dziesiątki tysięcy mikro przedsiębiorców, handlarzy ulicznych i kwiaciarni. Wszyscy oni pozostali z wielką ilością zakupionych już chryzantem. Dla wielu z nich to ciężki cios, dla niektórych zagrożenie przetrwania.

Od tego momentu przez kraj przelewa się fala solidarności. Warszawa w całym mieście wyznaczyła miejsca na sprzedaż chryzantem, inne samorządy same odkupują kwiaty i sadzą je w miejscach publicznych. A teraz i rząd obiecuje wypłaty odszkodowań.

Wirus zaostrza podział na biednych i bogatych

Na całym świecie ograniczenia biznesu jako odpowiedź na pandemię COVID-19 doprowadziły do ciężkich strat gospodarczych. Opinie ekspertów co do czasu potrzebnego gospodarkom narodowym do osiągnięcia poziomu sprzed kryzysu bardzo się różnią. W jednej kwestii panuje jednak niemalże powszechna zgoda – kryzys najboleśniej dotyka słabych, ponieważ na długofalowe wypłaty odszkodowań i okresowych pomocy różne państwa stać w bardzo różnym stopniu. “Czy wirus ostatecznie nas podzieli na biednych i bogatych?”, pytała pod koniec marca przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, trafnie podsumowując obawy wielu ludzi, w tym również Polaków.

Opublikowany niedawno raport agencji badawczej GfK na rok 2020 dotyczący siły nabywczej wskazuje dokładnie na tego rodzaju podział. Coroczny raport porównuje dochód rozporządzalny mieszkańców 42 krajów europejskich po potrąceniu podatków, składek na ubezpieczenie społeczne i zdrowotne, łącznie ze świadczeniami socjalnymi. Podczas gdy przeciętny mieszkaniec Polski dysponuje 7 143 euro na rok, co stanowi nieco więcej niż połowę średniej europejskiej w wysokości 13894 euro, to jego niemiecki sąsiad ma do dyspozycji znacznie więcej, bo 22388 euro.

W tym roku badanie obejmuje dodatkowy Corona Impact Index, wskaźnik ilustrujący, jak wirus i jego skutki wpływają na siłę nabywczą. Okazało się, że południe i wschód Europy ucierpiały znacznie silniej, niż na przykład Niemcy czy kraje skandynawskie. Wpływ pandemii na siłę nabywczą Niemców wynosi około 22,4 procent poniżej średniej europejskiej. W Polsce z kolei spadek potencjału nabywczego jest o 36,8 procent wyższy od przeciętnej w Europie. Tym samym polskie gospodarstwa domowe odczuły podobne skutki finansowe kryzysu, jak ciężko dotknięta wirusem Hiszpania.

Różnice w poziomie rozwoju między miastem a wsią w Polsce są szczególnie widoczne

Pandemia pogłębia istniejące już różnice nie tylko pomiędzy krajami, lecz także te obecne w społeczeństwach. Podobnie jak na płaszczyźnie gospodarek narodowych kryzysami łatwiej jest zarządzać państwom ze stabilnymi budżetami i silniejszymi finansowo przedsiębiorstwami, tak na poziomie prywatnym łatwiej jest poradzić sobie z kryzysem ludziom, którzy mogą sięgnąć po większe oszczędności i mają stabilne warunki pracy. Nie tylko w Polsce podział ten dotyczy miast i wsi. W Polsce przepaść ta jest jednak szczególnie widoczna.

Według tegorocznego raportu GfK wielkie miasta, takie jak Poznań i Wrocław, należą do 17 z w sumie 380 powiatów, gdzie dochód rozporządzalny jest o 20 procent wyższy od przeciętnej krajowej, w Warszawie jest to prawie 70 procent więcej. Natomiast mieszkańcy 106 powiatów mają do dyspozycji 20 procent mniej niż średnia krajowa.

Polska – “państwo z tektury”?

Druga fala zachorowań na koronowirusa dotknęła Polskę szczególnie boleśnie. Rząd zapowiada nowe programy pomocowe dla branży dotkniętych ograniczeniami. Jednak czy skutki pandemii da się skutecznie opanować, zależy nie tylko od ad hoc wypłacanych pieniędzy, lecz również od wytrzymałości społecznej sieci i jakości publicznego zabezpieczenia bytu, co wymaga od polityki długofalowego zaangażowania. Niemcy jako państwo socjalne dysponują dobrze rozbudowaną publiczną infrastrukturą, tymczasem wielu Polaków nazywa swój kraj “państwem z tektury”.

Państwowa opieka zdrowotna pęka wskutek rosnącej liczby zachorowań na COVID-19. System ten cierpi na chroniczne niedofinansowanie. Kogo stać, sięga do prywatnych usług medycznych. Według aktualnego badania brytyjskiego think tanku King’s Fund Polska znajduje się na szarym końcu 20 analizowanych państw członkowskich OECD, jeśli chodzi o personel medyczny na mieszkańca czy wydatki na służbę zdrowia w relacji do PKB.

Szkolnictwo nie jest przygotowane do nauki zdalnej. Brakuje nie tylko wyposażenia – nauczyciele są wiekowi, ponieważ źle opłacany zawód przyciąga coraz mniej młodych ludzi. Zeszłoroczny strajk nauczycieli spowodowany niskimi płacami zakończył się rozczarowującym wynikiem.

Także na innych obszarach państwo zaniedbuje sektor publiczny, co jest szczególnie odczuwalne w czasach kryzysu. W wielu wiejskich gminach znacznie zredukowano dostęp do publicznej komunikacji (pod)miejskiej. Liczbę osób z niewystarczającym dostępem do komunikacji publicznej szacuje się w Polsce na prawie 14 milionów. W obliczu rosnących cen nieruchomości państwowa polityka mieszkaniowa właściwie nie rusza z miejsca, mimo obietnic ze strony rządu. Jednocześnie zlikwidowano dofinansowanie na własnościowe mieszkania dla młodych rodzin.

PO jest niewiarygodne, PiS samo sobie podstawia nogę

Podczas gdy poprzednie rządy pod przewodnictwem liberalnej gospodarczo Platformy Obywatelskiej prowadziły politykę „taniego państwa” nie tylko z powodów fiskalnych, rząd Prawa i Sprawiedliwości, partii, która wystartowała właściwie jako społeczno-polityczna alternatywa wobec PO, sam podstawia sobie nogę. PiS obiecał solidarne państwo, osadzone na fundamencie narodowej tożsamości, religijnej wspólnoty i rodzinnych więzi. Świadczenia socjalne, takie jak program “Rodzina 500+” czy dofinansowanie do leków dla seniorów znacznie odciążyły wiele biedniejszych gospodarstw domowych. Lecz PiS zapowiedział nie mniej niż rewolucję– IV RP. Partia potrzebowała szybkich sukcesów i nagród dla lojalnych sojuszników. Instytucje państwowe obsadzono niedoświadczonymi zwolennikami, dla których ze względu na szczególnie głośny przypadek przyjęło się określenie “Misiewicze”. Zamiast długofalowo wyposażyć publiczną infrastrukturę, PiS wolało w roku wyborczym wypłacić jednorazowe świadczenie, trzynastą emeryturę. Zamiast o państwie socjalnym, które potrafi więcej niż tylko rozdawać pieniądze, PiS-owi marzą się wielkie projekty infrastruktralne, na przykład nowy, centralny port lotniczy pod Warszawą.

Krytyka państwa socjalnego w wydaniu PiS ze strony liberalnej Platformy Obywatelskiej, która w okresie swoich rządów podwyższyła wiek emerytalny i zaniedbała budowę usług publicznych, nigdy nie była wiarygodna. W czasie kryzysu spowodowanego koronawirusem ujawniły się wyraźnie błędy popełnione przez obie wielkie partie. Dlatego pandemia dodała skrzydeł tym, którzy przekonująco walczą o lepsze wyposażenie infrastruktury publicznej. Zarówno młoda polska lewica jak i nowa centryczna partia wokół publicysty Szymona Hołowni stawiają na powszechną poprawę państwowego zabezpieczenia bytu jako odpowiedź na wielkie nierówności w kraju. Pandemia koronawirusa mogłaby w ten sposób przyspieszyć nie tylko zmianę paradygmatu w polityce społecznej, ale i nadejście nowego pokolenia polityków.

Leo Mausbach

Leo Mausbach

Współzałożyciel organizacji Osteuropa-Netzwerk, powstałej w ramach stowarzyszenia byłych stypendystów Fundacji Konrada Adenauera. Mieszka i pracuje w Warszawie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

The shortcode is missing a valid Donation Form ID attribute.

News Alert

Bądź na bieżąco!

Zamawiając bezpłatny newsletter akceptuje Pan/Pani naszą ochronę danych. Wypisanie się z prenumeraty newslettera jest w każdej chwili możliwe.