Przejdź do treści

„Ofensywa wdzięku” nie wystarczy

Niemcy krytycznie obserwują politykę zagraniczną rządu Prawa i Sprawiedliwości, postrzegając ją jako zagrożenie dla własnych interesów oraz dla utrzymania jedności Unii Europejskiej. Mimo prób ocieplenia relacji z Polską, to różnice w polityce zagranicznej obu państw pozostają trudne do pokonania.

 

Ten konflikt był de facto zaprogramowany. Już w swoim programie w 2014 roku Prawo i Sprawiedliwość zapowiadało „zerwanie z polityką klientelizmu wobec decyzji innych państw” oraz „przedstawienie własnej wizji miejsca Polski w Europie i świecie”[i]. Dla Niemiec zwycięstwo PiS w wyborach w 2015 roku oznaczało zatem trudniejszego partnera niż poprzedni rząd Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego.

 

Kryzys uchodźczy napełnił tę wizję konkretną treścią: spór o program relokacji uchodźców, do którego dążył rząd Angeli Merkel, trwale podzielił obie stolice. Z kolei reformy polskiego wymiaru sprawiedliwości doprowadziły do wszczęcia przeciwko Warszawie przez Komisję Europejską procedury art. 7 Traktatu o Unii Europejskiej.

 

W stanie klinczu z Berlinem i Brukselą, rząd Prawa i Sprawiedliwości skoncentrował się na dwóch wektorach w polityce zagranicznej: próbie objęcia roli lidera Europy Środkowo-Wschodniej oraz zbliżeniu do USA, szczególnie po zwycięstwie Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich. W obu przypadkach Berlin z nieufnością patrzył na inicjatywy polskiego rządu, obawiając się oporu wobec własnej wizji integracji europejskiej oraz wzmocnienia amerykańskiego nacisku na Niemcy w sprawach obronności i budowy gazociągu Nord Stream 2.

 

Grupa Wyszechradzka: Polska mobilizatorem sprzeciwu

Sprzeciw wobec przyjęcia uchodźców w 2015 roku zbliżył do siebie cztery państwa Grupy Wyszechradzkiej – Polskę, Czechy, Słowację i Węgry. Także dalsze zacieśnienie współpracy tej grupy po referendum ws. Brexitu podniosło znaczenie tego formatu z perspektywy Berlina.

 

Państwa V4 łączy niechęć do uelastyczniania procesu integracji, a w szczególności jej pogłębienia wokół państw strefy euro (z tej czwórki tylko Słowacja posługuje się wspólną walutą). Tym samym budują one przeciwległy biegun wobec propozycji Emmanuela Macrona, który chce dalszej integracji wokół wspólnej waluty.

 

Taki układ jest korzystny dla rządu w Berlinie, który sam ostrożnie odnosi się do francuskich planów reform i może tym samym balansować między dwoma pozycjami. Z drugiej strony państwom V4 udało się jednak skutecznie zablokować kwestię relokacji uchodźców, co uznać można za porażkę rządu Angeli Merkel.

 

Berlin szuka sojuszników

Słabość nowego rządu „wielkiej koalicji” SPD-CDU/CSU, powstałego w Niemczech po wyborach w 2017 roku (stabilność rządu cały czas poddawana jest w wątpliwość) w trudnej sytuacji międzynarodowej sprawia, że Berlin jest bardziej niż wcześniej otwarty na argumenty i współpracę z państwami Grupy Wyszechradzkiej, których potrzebuje między innymi po to aby móc równoważyć propozycje Macrona.

 

To stąd niechęć Angeli Merkel do przewlekłego prowadzenia przez Brukselę procedury art. 7 wobec Polski, o której donosiła prasa[ii]. W ostatnich miesiącach Berlin prowadził swoistą „ofensywę wdzięku”, szukając kontaktu do środowisk konserwatywnych w Polsce, aby przekonać je do współpracy. Poza zmianą tonu nie doszło jednak do kompromisu w głównych kwestiach spornych: reform sądownictwa w Polsce oraz budowy gazociągu Nord Stream 2. Zakończone w złej atmosferze październikowe Forum Polsko-Niemieckie w Berlinie było tego dobrym przykładem.

 

W Niemczech wzrastają tym samym obawy, że  „antyliberalne” rządy w Warszawie i Budapeszcie mogą pociągnąć za sobą Pragę i Bratysławę na trwale niechętne Berlinowi pozycje. W ostatnich tygodniach pojawiają się zatem sugestie niemieckich think-tanków i mediów, aby wobec twardej postawy Polski i Węgier mocniej wyciągnąć rękę do Pragi i Bratysławy i w ten sposób osłabić wyszegradzką koalicję[iii].

 

Międzymorze: ewolucja Niemiec

Przykładem „ofensywy wdzięku” była też zmiana stanowiska Berlina wobec inicjatywa Trójmorza, czyli współpracy 12 państw położonych między Bałtykiem, Adriatykiem i Morzem Czarnym, zainicjowanej przez Polskę i Chorwację w 2016 roku. Celem grupy jest rozbudowa infrastruktury transportowej, energetycznej i cyfrowej w Europie Środkowej i na Bałkanach[iv].

 

16.03.2018, Warszawa: Heiko Maas i Jacek Czaputowicz. Foto: Kay Nietfeld/dpa

 

Początkowo Trójmorze było w Niemczech ignorowane lub traktowane ze sceptycyzmem. Inicjatywa sprawiała wrażenie wymierzonej przeciwko dominującej pozycji gospodarczej Niemiec w regionie. Z kolei udział prezydenta Donalda Trumpa w spotkaniu grupy w Warszawie w 2017 roku wywołał obawy, czy USA nie wykorzystają tego formatu do wywierania nacisku na Niemcy w sprawie handlu i energetyki.

 

Zmiana nastąpiła przy okazji szczytu Trójmorza w Bukareszcie we wrześniu br. Organizatorom udało się zaprezentować współpracę grupy jako komplementarną wobec celów Unii Europejskiej, a nie wymierzoną przeciwko niej, i do Rumunii przyjechał szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker. W roli obserwatora w spotkaniu wziął też udział nowy minister spraw zagranicznych Niemiec Heiko Maas, który chwalił zaproszenie Junckera na szczyt jako dobry sygnał[v].

 

Maas zapowiedział, że Niemcy jako państwo leżące nad Bałtykiem są zainteresowane współpracą w ramach tego formatu. Większe otwarcie na argumenty wschodnich sąsiadów Niemiec wewnątrz UE Maas określił mianem „nowej Ostpolitik”, nawiązując do polityki niemieckich socjaldemokratów z lat siedemdziesiątych. Termin ten musi być jeszcze wypełniony treścią, ale udział w spotkaniu uznać można za część „ofensywy wdzięku” i krok w stronę Polski, której zależy na powodzeniu tej inicjatywy.

 

„Jedna Europa” wobec Chin

Obawy o dzielenie UE wywołuje za to w Niemczech inicjatywa 16+1, czyli zapoczątkowana przez Chiny w 2012 roku współpraca z 11 nowymi członkami UE oraz 5 państwami Bałkanów Zachodnich. I chociaż początkowy entuzjazm rządu PiS wobec tej współpracy z lat 2015-2016 osłabł, to projekt nadal budzi nad Szprewą niechęć. W styczniu 2018 roku podczas wizyty w Berlinie Viktor Orbán prowokacyjnie sugerował, że jeśli Europa Środkowa nie otrzyma wystarczających środków z Brukseli, to zawsze może „wziąć je z Chin”[vi].

 

Poprzedni szef niemieckiego MSZ Sigmar Gabriel mówił w 2017 roku, żeby Pekin – sam stosujący „politykę jednych Chin” w konflikcie z Tajwanem – stosował też politykę „jednej Europy” i nie dzielił UE za pomocą 16+1[vii]. To stanowisko zgodne z interesami Niemiec, które jako najsilniejszy członek UE byłyby w tej sytuacji naturalnym partnerem do rozmów, tym bardziej że Berlin odbywa już z Pekinem regularne konsultacje międzyrządowe.

 

Warszawa: sojusznik Trumpa?

Różnice między Polską a Niemcami widoczne są w końcu w podejściu do Stanów Zjednoczonych i kwestii obronnych. W obliczu wycofywania się USA z Europy i zmian w relacjach transatlantyckich, Warszawa dąży do bilateralnego zbliżenia z Waszyngtonem, czego przykładem było podpisanie deklaracji o polsko-amerykańskim partnerstwie strategicznym oraz propozycja budowy amerykańskiej bazy wojskowej w Polsce (znamienny „Fort Trump”). Berlin dąży z kolei do zacieśnienia współpracy na poziomie europejskim. Heiko Maas postulował niedawno koncepcję „zbalansowanego partnerstwa” z USA, według której to Europa powinna przejąć więcej odpowiedzialności za własne bezpieczeństwo[viii].

 

Medialna dyskusja zdominowana jest co prawda przez postać skrajnie niepopularnego w Niemczech Donalda Trumpa, ale ujawnia ona tylko głębsze napięcia w stosunkach transatlantyckich. Zbliżenie polskiego rządu do amerykańskiej administracji wiąże się w Niemczech także z naciskiem Waszyngtonu na podniesienie niemieckich wydatków na obronność oraz sprzeciwem wobec budowy Nord Stream 2.

 

Domagając się wstrzymania budowy gazociągu, który ma poprowadzić rosyjski gaz po dnie Bałtyku bezpośrednio do Niemiec z ominięciem Ukrainy i Polski, Warszawa znalazła w administracji Trumpa silnego sojusznika. W Niemczech uważnie śledzi się wypowiedzi przedstawicieli administracji USA, którzy rozważają możliwość objęcia sankcjami firm finansujących budowę gazociągu.

 

Niemieckie media zwracają uwagę, że USA mają w tej sprawie interes polegający na eksporcie własnego gazu LNG do Europy. Przedstawiciele niemieckiego rządu nie ukrywają zatem, że podjęta niedawno decyzja o budowie pierwszego niemieckiego terminalu do odbioru LNG jest krokiem w stronę Amerykanów, aby osłabić ich opozycję wobec Nord Stream 2[ix].

 

Rura niezgody

Krytyka Polski oraz Komisji Europejskiej wobec projektu jest w Berlinie znana i podzielana w wielu środowiskach. Nord Stream 2 krytykują politycy Zielonych, a także pojedynczy posłowie FDP i CDU. Wątpliwy jest ekonomiczny sens tego projektu: Niemiecki Instytut Badań nad Gospodarką (DIW) ocenia, że z ekonomicznego punktu widzenia projekt jest zbędny, bo nawet pierwsza nitka gazociągu nie jest dziś w pełni wykorzystywana.

 

Mimo to niemiecki rząd konsekwentnie sugeruje, że rozpoczęta we wrześniu br. budowa jest już nie do zatrzymania. Angela Merkel przez długi czas twierdziła, że to czysto biznesowy projekt, który przyczyni się do dywersyfikacji źródeł energii w Europie. Dopiero w kwietniu br. (już po wydaniu zgody na budowę przez niemieckie urzędy) przyznała, że ma on także aspekt polityczny, a nowe połączenie nie powinno pozbawić Ukrainy przychodu z tranzytu gazu przez jej terytorium.

 

Budowa gazociągu stała się symbolem różnic w polityce zagranicznej oraz złych relacji Polski i Niemiec. Rząd w Berlinie chciałby już rozmawiać o tym, „co po Nord Stream 2”, ale Warszawa nie chce przejść nad projektem do porządku dziennego. Po obu stronach brakuje jeszcze pomysłu jak pokonać ten kryzys zaufania. „Ofensywa wdzięku” nie wystarczy.

 

 

[i] http://pis.org.pl/dokumenty

[ii] http://wyborcza.pl/7,75399,23936576,ujawniamy-kulisy-negocjacji-rzadu-pis-z-komisja-europejska.html

[iii] https://www.ecfr.eu/article/commentary_eu28_survey_czechs_and_balances_can_berlin_shake_visegrad_group
https://www.sueddeutsche.de/politik/osteuropa-schaut-hin-1.4186409

[iv] http://three-seas.eu/

[v] https://www.auswaertiges-amt.de/de/newsroom/-/2130236

[vi] https://www.welt.de/wirtschaft/article172370913/Viktor-Orban-Ungarns-Ministerpraesident-erinnert-Deutschland-an-seine-Fuehrungsaufgaben.html

[vii] https://www.bundesregierung.de/breg-de/service/bulletin/rede-des-bundesministers-des-auswaertigen-sigmar-gabriel–810446

[viii] https://www.auswaertiges-amt.de/en/newsroom/news/maas-handelsblatt/2129154

[ix] https://www.wsj.com/articles/in-win-for-trump-merkel-changes-course-on-u-s-gas-imports-1540209647
https://www.reuters.com/article/us-eu-energy-usa-russia/germany-to-build-lng-terminal-in-gesture-to-u-s-idUSKCN1LY25H

 

 

Grzegorz Szymanowski

Grzegorz Szymanowski

Grzegorz Szymanowski jest dziennikarzem i tłumaczem. Reportaże z Niemiec, Polski i Rosji publikował m.in. w Tygodniku Powszechnym, Polityce oraz w polskim serwisie Deutsche Welle.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

The shortcode is missing a valid Donation Form ID attribute.

News Alert

Bądź na bieżąco!

Zamawiając bezpłatny newsletter akceptuje Pan/Pani naszą ochronę danych. Wypisanie się z prenumeraty newslettera jest w każdej chwili możliwe.