Przejdź do treści

Niemiecka polityka wobec Rosji w świetle konfliktu na Ukrainie

Pozory i fakty w koncepcji o współzależności w aspekcie utrzymania pokoju w Europie

 

Autor: Andreas Umland

 

 

 


Okoliczności wybuchu konfliktu na Ukrainie zawierają w sobie gorzką ironię, której niemiecka polityka zagraniczna do tej pory najwyraźniej nie dostrzegała. Narastająca agresja Moskwy wobec Kijowa – począwszy od rosyjskiej blokady handlowej w 2013 r. – może służyć jako dowód na zasadność najważniejszego aksjomatu w polityce wschodniej, jaką Niemcy uprawiały w ostatnich 50 latach[1]. Wybuch konfliktu na Ukrainie po raz kolejny potwierdził wagę i słuszność niemieckich starań – opartych na filozofii współzależności – o zawarcie z Moskwą różnych partnerstw, w tym strategicznego lub na rzecz modernizacji.[2]

Od 1991 r. teorię współzależności można stosować zarówno w odniesieniu do kooperacji, jak i do konfrontacji Rosji z Ukrainą. Nadaje się ona doskonale do wyjaśnienia, dlaczego przez długie lata panował pokój między obydwoma państwami, a także do wytłumaczenia narastających potem napięć oraz wybuchu konfliktu zbrojnego w latach 2013-2014 po ukończeniu budowy gazociągu Nord Stream w końcu 2012 r. W ten sposób teoria ta stanowi podręcznikowy przykład na to, że z niedoceniania ogromnej roli, jaką na rzecz zachowania pokoju odgrywają ekonomiczne – zwłaszcza energetyczno-gospodarcze – powiązania między państwami, mogą wyniknąć poważne konsekwencje[3].

 

Cud pokoju na Ukrainie do 2014 r.

W połowie lat 90. w związku z przystąpieniem do układu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej, Ukraina w całości oddała Rosji odziedziczone po Związku Sowieckim tysiące głowic nuklearnych. W zamian za to w tzw. Memorandum Budapesztańskim z grudnia 1994 r. trzech depozytariuszy wspomnianego Układu – USA, Wielka Brytania, Rosja – obiecało Ukrainie uznanie jej granic i niepodległości, jak też niestosowanie politycznych, ekonomicznych i militarnych nacisków[4]. I faktycznie, w kolejnych  dwudziestu latach postsowieckiemu państwu udało się utrzymać zdumiewający „pokój bez użycia broni”. [„Frieden schaffen ohne Waffen“, tytuł tzw. Apelu Berlińskiego skierowanego przez działaczy ruchu pokojowego do rządu NRD w 1982 r. – przyp. tłum.]

 

Dla zachowania pokoju, który, biorąc pod uwagę regionalny kontekst, trwał nadzwyczaj długo, Kijów nie otrzymał pomocy ze strony Waszyngtonu czy ze strony Brukseli. Ani amerykański parasol atomowy, ani siła gospodarcza Unii Europejskiej nie wspierały młodego wschodnioeuropejskiego państwa na jego drodze ku pełnej demokracji. Mimo, że kraj był w dużej mierze pozostawiony sam sobie, Ukraina do 2014 r. zachowała – w przeciwieństwie do wielu innych postsowieckich krajów – stabilność, suwerenność i integralność.

Ukrainie udało się z powodzeniem prowadzić pokojową politykę przez 20 lat pomimo faktu, iż  leży na niebezpiecznej linii uskoków geopolitycznych. Już sama nazwa kraju „Ukraina”, czyli „Pogranicze”, wyraża niestabilną sytuację tego terytorium na obrzeżach dawnych europejskich imperiów[5]. Na początku lat 90. młode państwo ukraińskie otoczone było bliższymi i dalszymi strefami wojny: w Naddniestrzu, Czeczeni i Abchazji. W połowie lat 90. Kijów sam musiał krótko walczyć z prorosyjskim ruchem separatystycznym na Krymie, który jednak przebiegał pokojowo i wkrótce ucichł[6].

 

Wczesna orientacja na Zachód

W przeciwieństwie do rozpowszechnionych na Zachodzie opinii o podzielonej Ukrainie, według których orientacja międzynarodowa tego kraju jest dość ambiwalentna, ukraińska klasa polityczna już w pierwszych 15 latach po uzyskaniu niepodległości określiła się pod względem geopolitycznym[7]. W 1998 r. dekret prezydenta o „Potwierdzeniu strategii integracji Ukrainy z Unią Europejską” oficjalnie uznał pełne członkostwo w UE jako cel państwa ukraińskiego[8]. W 2003 r. ukraiński parlament przyjął ustawę „O podstawach narodowego bezpieczeństwa Ukrainy”. Art. 6 tejże ustawy mówi, że Ukraina dąży do „integracji z europejskim obszarem politycznym, gospodarczym i prawnym w celu uzyskania członkostwa w Unii Europejskiej, jak i z obszarem bezpieczeństwa euroatlantyckiego w celu uzyskania członkostwa w Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego (NATO)”[9].

 

Te pamiętne decyzje podjęte zostały za czasów – uważanego za prorosyjskiego – prezydenta Leonida Kuczmy, który urząd sprawował od połowy 1994 r. do początku 2005 r. i pochodził z północnowschodniego obwodu czernihowskiego. W momencie zatwierdzania prozachodniego dekretu i ustawy urzędujący szefowie rządu byli również obywatelami wschodniej Ukrainy. W latach 1997-1999, kiedy Ukraina uznała, że celem państwa jest pełne członkostwo w UE, premierem był Walerij Pustowojtenko, który pochodzi z południowowschodniego obwodu mikołajewskiego. W latach 2002-2005, kiedy Ukraina ustawowo zatwierdziła cel uzyskania pełnego członkostwa w UE i NATO, pierwszą kadencję premiera pełnił Wiktor Janukowycz, który pochodzi z obwodu donieckiego na Wschodzie. Inni politycy, którzy później wyraźnie dążyli do integracji Ukrainy z Zachodem, jak prezydent Wiktor Juszczenko (2005-2010), Petro Poroszenko (2014-2019), czy obecny prezydent Wołodymyr Zełenski, jak też dwukrotna premier Julia Tymoszenko (2005, 2007-2010) również pochodzą ze wschodnich bądź południowych regionów Ukrainy, które w dużym stopniu są rosyjskojęzyczne.

 

Za pomocą obu aktów prawnych z 1998 r. i 2003 r. Kijów oficjalnie i jednoznacznie potwierdził swoją orientację na Zachód, zanim zaczęła się prozachodnia Pomarańczowa Rewolucja w 2004 r.[10] W taki czy inny sposób, Ukraina wielokrotnie demonstrowała brak zainteresowania moskiewskimi modelami integracyjnymi i sojuszami obronnymi. Praktycznie wszystkie międzynarodowe i legislacyjne kroki w kierunku Zachodu inicjowali i realizowali politycy, którzy nie pochodzili z Ukrainy Zachodniej, tradycyjnie zorientowanej na Zachód, a często nawet nie z Ukrainy Centralnej, ale z tych regionów, które uważane są za prorosyjskie.

 

Mimo wczesnego odwrotu od Kremla Ukrainie początkowo udawało się, dzięki gospodarczym powiązaniom z Rosją, uniknąć  losu innych postsowieckich i również  prozachodnich państw: Mołdawii i Gruzji. Podczas gdy obydwa przywołane kraje już w latach 90. doświadczyły podziału i wojny, to zjednoczona Ukraina do początku 2014 r. rozwijała się pokojowo mimo dużych napięć politycznych i społecznych. Zaskakująco udane osiągnięcia Ukrainy na gruncie polityki bezpieczeństwa w ostatnich dwóch dziesięcioleciach można wytłumaczyć między innymi za pomocą  teorii współzależności w stosunkach międzynarodowych[11].

 

Pokój na skutek handlu

Do czasu rewolucji na Majdanie fundamentalnym czynnikiem kształtującym geoekonomiczną sytuację Ukrainy był fakt, że dzięki rozbudowanemu systemowi gazociągowemu kraj znajdował się we wzajemnym stosunku zależnościowym z Rosją jako eksporterem energii[12]. Do lat 2011-2012 znaczna część gazu dla Unii Europejskiej z Syberii Zachodniej i Azji Centralnej przepływała przez Ukrainę. Wysokie dochody, które państwowy koncern Gazprom uzyskuje każdego roku z ogromnego eksportu energii do Europy, były i są decydujące dla rosyjskiego systemu gospodarczego.

 

Ukraina zaś związana była z Rosją nie tylko z powodu importu rosyjskiego gazu. Każdego roku zarabiała – i wciąż zarabia, nawet jeśli na mniejszą skalę na opłatach tranzytowych za transport tego surowca do UE[13]. W tej współzależności ważniejsze jednak od aspektu finansowego były geoekonomiczne możliwości wywierania nacisku na Moskwę, jakimi Ukraina dysponowała do lat 2011-2012 z racji kontrolowania większości eksportu rosyjskiego gazu[14]. Kijów mógł wówczas jednym gestem zatrzymać ponad połowę dostaw do UE, ponieważ przed ośmiu laty alternatywne możliwości transportu tego surowca były w przypadku Rosji dość ograniczone[15].

 

Ta współzależność Kijowa i Moskwy zmniejszyła się po oddaniu do użytku pierwszej nitki gazociągu Nord Stream we wrześniu 2011 r. Kolejnej zaś redukcji uległa, po uroczystym otwarciu drugiej nitki przez Angelę Merkel w październiku 2012 r. Trzecia redukcja rosyjsko-ukraińskiej współzależności na skutek uruchomienia gazociągu Nord Stream 2 sprawi, że ukraiński system przesyłowy okaże się najprawdopodobniej zbędny dla handlu gazem między Rosją a UE[16]. Oznaczałoby to, że ten projekt niesie z sobą – obawy takie istnieją nie tylko na Ukrainie, ale i w innych krajach UE, np. w Polsce – poważniejsze konsekwencje geopolityczne, niż tylko często wspominane straty finansowe, które Ukraina poniosłaby z powodu dalszych przekierowań rosyjskiego gazu ziemnego w bałtycki rurociąg[17].

 

Luki w zachodniej dyskusji o Nord Stream 2

W narracji dotyczącej inicjatywy Gazpromu nie tylko rosyjscy biznesmeni, politycy, dyplomaci i państwowe organy propagandy, jak telewizja Russia Today czy sieć radiowa Sputnik, celowo pomijają geopolityczne konsekwencje potężnych projektów infrastrukturalnych. Również w zachodnich środkach masowego przekazu, a nawet w debatach ekspertów, skomplikowana geoekonomia Europy Wschodniej przedstawiana jest często w sposób niepełny i zniekształcony. Wiele publikacji na temat dotychczasowych i przyszłych płatności rosyjskich za transport gazu przez Ukrainę i spodziewane straty finansowe Kijowa na skutek redukcji tranzytu z powodu Nord Stream nie daje pełnego obrazu sytuacji. Wysokie przychody ukraińskie z tranzytu rosyjskiego gazu ziemnego często nie są zestawiane z również znaczącymi kosztami, jakie Kijów ponosi za zapewnienie bezpieczeństwa technicznego systemu przesyłowego[18].

 

Ponadto ukraińskie wydatki na utrzymanie obecnego, ziemnego systemu rurociągowego porównywane są jedynie fragmentarycznie z kosztami budowy i utrzymania leżących pod wodą rurociągów oraz infrastruktury dostawczej na terenie Rosji. Również skutki ekologiczne projektów Gazpromu zostały w niewielkim stopniu zbadane i trudno je ocenić. Te zaniechania tworzą zniekształcony obraz zwycięzców i przegranych obu kosztownych rurociągów bałtyckich. W kalkulacjach kosztów i korzyści – celowo lub przypadkiem niekompletnych – zarówno Rosja jak i europejscy konsumenci gazu przedstawiani są jako ofiary horrendalnych cen za pracę ukraińskich pomp, która podobnież gdzieś indziej może być o wiele tańsza.

 

Od ponad dekady wśród zachodnioeuropejskich zwolenników projektu Nord Stream krąży przekazana przez wtajemniczonych informacja, że odziedziczona po Związku Sowieckim ukraińska sieć rurociągów znajduje się o krok od fizycznego rozpadu, choć przeczy temu niezawodny tranzyt paliwa przez terytorium Ukrainy od wielu lat. Jeśli wierzyć  w fake news, które powtarzane są w wielu zachodnioeuropejskich stolicach, to lądowy transport rosyjskiego gazu ziemnego powinien załamać się już dawno temu i całkowicie ustać na skutek opłakanego stanu rurociągów.

 

W zachodnich debatach medialnych i eksperckich zasadniczo pomija się kwestie społecznych konsekwencji jakie mogą wyniknąć z powodu uruchomienia gazociągu Nord Stream 2 i w konsekwencji   przerwania  tranzytu gazu ziemnego przez Ukrainę. Ten egzystencjalny  problem Ukrainy, mimo setek tekstów i intensywnych dyskusji na temat rurociągów bałtyckich, wydaje się mało znany.

 

Natomiast wschodnioeuropejscy specjaliści ds. energii zastanawiają się, jak zapewnić dostawy gazu dla ukraińskiej ludności i przemysłu po uruchomieniu Nord Stream 2. Jeśli w przyszłości Moskwa podejmie decyzję o całkowitym zaprzestaniu transportu gazu przez Ukrainę, to spadnie tam ciśnienie w całym systemie rurociągów, które tworzone jest do tej pory przez rosyjskie zasilanie gazem w tranzycie. W zachodnich debatach na temat Nord Stream 2 raczej nie wspomina się o tym, czy i w jaki sposób można rozwiązać ten techniczny problem.

 

Sprawą otwartą wydaje się sposób w jaki utrzymać wewnętrzny transport energii na terenie Ukrainy, skoro obecna sieć rurociągów nie będzie spełniać swojej podstawowej funkcji, jaką jest tranzyt zagraniczny. Sieć, która została zbudowana w latach 70. na użytek jednocześnie zewnętrzny i wewnętrzny, najprawdopodobniej nie będzie w pełni sprawna, jeśli służyć ma tylko do realizacji drugorzędnego zadania – dostarczania gazu ukraińskim odbiorcom. Na skutek spadku ciśnienia w ukraińskich rurociągach część ludności oraz przemysł ciężki i chemiczny mogą zostać odcięte od niezbędnych dostaw gazu. Biorąc pod uwagę patologiczną nienawiść części rosyjskich elit wobec dzisiejszej Ukrainy, to należy się obawiać, że głównym celem, jaki przyświeca kosztownemu i politycznie ryzykownemu projektowi Nord Stream 2, jest infiltracja gospodarczego i społecznego życia w „bratnim kraju”.

 

Konflikty na skutek braku powiązań

Powróćmy do pierwszego gazociągu Nord Stream.   Po oddaniu do użytku w 2012 r. obu nitek podwodnego rurociągu z Wyborgu do Lubmina (Meklemburgia-Pomorze Przednie) już w sierpniu 2013 r. Moskwa prawie na tydzień zablokowała wszelki handel między Rosją a Ukrainą. – Było to ostrzeżenie wobec planowanego podpisania przez Kijów układu stowarzyszeniowego z UE. Rosyjska polityka, dyplomacja i maszyna propagandowa podgrzewały nastroje przeciwko Ukrainie, która już za kadencji prorosyjskiego prezydenta Wiktora Janukowycza wyraźnie dryfowała w kierunku Unii Europejskiej[19].

 

20 lutego 2014, kiedy jeszcze sprawował urząd Janukowycz, rozpoczęła się szeroko zakrojona, choć z początku niejawna, militarna interwencja Rosji na Krymie. Krótko potem Janukowycz uciekł do Rosji. W marcu 2014 r. w wielu miastach na wschodzie i zachodzie Ukrainy Moskwa podburzała prorosyjskich aktywistów do buntu wobec Kijowa. 13 kwietnia 2014 r. paramilitarna grupa, prowadzona przez znanego weterana służb FSB, Igora Kirkina, pozorowała w Donbasie wojnę domową przeciwko władzom w Kijowie[20].

 

Od tego czasu sytuacja na Ukrainie obciążona jest  okupacją fragmentu wschodniej części kraju, tlącym się konfliktem i częściowo niedomagającą państwowością. Pod wieloma względami mieszkańcy kraju nad Dnieprem podzielili los Mołdawian i Gruzinów, którzy już od dawna mają podobne doświadczenia z Rosją[21]. Rosyjsko-ukraiński konflikt na Krymie i w Donbasie kolejny raz potwierdził słuszność teorii współzależności, jak też znaczenie tego aspektu dla niemieckiej polityki wschodniej w ostatnich 50 latach. Podobnie jak nowoczesne państwa doświadczają z reguły politycznego „zbliżenia przez powiązania” ich gospodarek, tak rozpad ekonomicznej współpracy między narodami może prowadzić do ich szybkiej alienacji. Wskazuje na to w każdym razie eskalacja napięć rosyjsko-ukraińskich, która nastąpiła wkrótce po udanym zakończeniu pierwszego projektu Nord Stream.

Mołdawia i Gruzja również były prozachodnie, jednakże po rozpadzie Związku Sowieckiego nie były tak silnie powiązane gospodarczo z Rosją i od początku znajdowały się w innej sytuacji geoekonomicznej niż Ukraina. Kiszyniów i Tbilisi nigdy nie dysponowały – inaczej niż Kijów – istotnymi środkami gospodarczego nacisku wobec dawnego imperium. Dlatego też nigdy nie cieszyły się, jak Ukraina, luksusem państwowej integralności i politycznej suwerenności. Kiszyniów i Tbilisi od blisko trzech dekad mają do czynienia z mniej lub bardziej nieskrępowaną ingerencją Moskwy w sprawy wewnętrzne. Losy Mołdawii, Gruzji i Ukrainy, które od 2014 r. są podobne, ilustrują szerszy trend w regionie postkomunistycznym po zakończeniu zimnej wojny.

 

Kontekst regionalny i historyczny w Europie Wschodniej

Po rozpadzie bloku wschodniego większość europejskich państw postkomunistycznych wiązało się szybciej lub wolniej z Zachodem, rozpoczynając procesy przystępowania do UE i/albo do NATO. Natomiast Białoruś i Armenia po rozpadzie Związku Sowieckiego w 1991 r. oddały się całkowicie pod opiekę Kremla. Kolejno w 1992 r. i w 1993 r. Erywań i Mińsk przystąpiły w sposób mniej lub bardziej dobrowolny do zdominowanego przez Moskwę tzw. traktatu taszkienckiego, a w 2002 r. do powołanej na jego podstawie Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (OUBZ). W 2010 r. i w 2015 r. państwa te zostały członkami wymyślonej przez Putina Euroazjatyckiej Unii Celnej i potem Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej (EAC/EUG).

 

Jednocześnie w prawie wszystkich krajach Europy Wschodniej i Południowego Kaukazu, które nie mogły lub nie chciały przyłączyć się do takiej lub innej organizacji pod egidą rosyjską, wybuchały konflikty zbrojne i rodził się polityczny separatyzm. Od Azerbejdżanu po Bośnię i Hercegowinę, prawie wszystkie kraje postkomunistyczne, które wprawdzie oderwały się od starego centrum, ale nie zakotwiczyły się jeszcze na dobre na arenie międzynarodowej, stały się mniej lub bardziej upadłymi państwami. Nie mogły i nadal nie mogą zapewnić swoim narodom pokojowego rozwoju ani kontroli terytorialnej. Armenia i Białoruś uniknęły tego gorzkiego losu tylko dlatego, że zrzekły się na rzecz Rosji części uzyskanej w 1991 r. niezależności od Moskwy (przy czym Azja Środkowa jest bardziej skomplikowanym przypadkiem ze względu na różnorodność zagranicznych graczy w regionie).

 

Dla naukowców zajmujących się porównawczą historią imperiów smutne losy młodych, niezintegrowanych republik w Europie Południowo-Wschodniej i na Kaukazie nie są żadnym zaskoczeniem. Stanowią raczej przypadki potwierdzające historyczną regułę aniżeli wyjątki. Polityczne oderwanie się niegdysiejszych kolonii od swoich dawnych zwierzchników przebiega często krwawo albo fragmentarycznie. Po uzyskaniu formalnej niepodległości narody postimperialne, które nie mogą liczyć na przychylność i wsparcie ze strony wpływowych państw trzecich, muszą najpierw wywalczyć faktyczną suwerenność i terytorialną integralność, ponosząc często większe lub mniejsze straty[22].

 

Te spostrzeżenia historyczne stanowiły kontekst dla ciekawej dyskusji politologicznej dotyczącej Ukrainy, prowadzonej przez czołowych zachodnich ekspertów do spraw bezpieczeństwa zaraz po upadku Związku Sowieckiego. Na początku połowy lat 90. na łamach czasopisma Foreign Affairs oraz na innych forach prowadzone były kontrowersyjne dyskusje wokół kwestii wojny i pokoju w postsowieckiej Europie Wschodniej, w których uczestniczyli m.in. John J. Mearsheimer, profesor stosunków międzynarodowych na Uniwersytecie w Chicago[23], Steven E. Miller, redaktor wpływowego amerykańskiego magazynu International Security[24] oraz Samuel Huntington, profesor polityki rządowej na Harvardzie[25]. Mearsheimer, Miller, Huntington i inni badacze konfliktów już ćwierć wieku temu debatowali nad najlepszą strategią polityki zagranicznej Kijowa w obliczu rosnących napięć w kraju oraz – już wtedy spodziewanych – rosyjskich roszczeń terytorialnych w stosunku do Ukrainy Wschodniej, jak i Południowej. Podczas gdy wielu politologów udzielało Kijowowi i Zachodowi bardzo różnych rad w sprawach polityki bezpieczeństwa, to wszyscy dyskutanci byli zgodni co do jednego: że uzyskanie faktycznej niezależności od Moskwy może okazać się przedsięwzięciem nader ryzykownym.

 

Na pewno niejeden politolog czy historyk jeszcze przed 2014 r. zadawał sobie z pytanie: o co chodzi z tą Ukrainą, czy ten kraj nie miał się rozpaść, najpóźniej po pomarańczowej rewolucji z 2004 r.?[26] Na takie pytanie mogliby odpowiedzieć teoretycy współzależności, wskazując na wysoki poziom – przynajmniej do października 2012 r. – wzajemnych powiązań gospodarczych Moskwy i Kijowa, które sprzyjają utrzymaniu pokoju: „Współpraca energetyczna powstrzymuje konflikty zbrojne!”. Tragikomicznym pozostaje fakt, że to właśnie Niemcy, mocarstwo wspierające pokój i współpracę, odegrało główną rolę w osłabianiu gospodarczych współzależności między Rosją i Ukrainą. Berlin przygotowuje się właśnie do tego, aby za pomocą projektu Nord Stream 2 ostatecznie zamknąć tą kwestię.

 

Zrozumienie dla Rosji i marzenia o polityce wschodniej

Poważny dysonans poznawczy dużej części niemieckiej klasy politycznej wobec skomplikowanych relacji rosyjsko-ukraińskich wynikał między innymi z powszechnego braku fachowej wiedzy na temat Ukrainy w berlińskich redakcjach i ministerstwach przed 2014 r.[27] W tym kontekście okazywanie „zrozumienia” dla Rosji, jeśli chodzi o wydarzenia na Ukrainie, spłatało naiwnemu Niemcowi paskudnego figla[28]. Po aneksji Krymu i rozpoczęciu wojny w Donbasie okazało się, że najwyraźniej zaszło nieporozumienie. W 2014 r. nawet zwolennicy Rosji nie mogli zrozumieć  agresywności Moskwy w nowym, bezczelnym wydaniu[29].

 

Również Kreml w 2014 r. nie mógł pojąć, dlaczego wielu Niemców nie chce już zrozumieć rosyjskiej duszy. Dlaczego na Krymie i Wschodniej Ukrainie nie mogło być tak samo, jak było ponad dwie dekady temu w Naddniestrzu, Abchazji i Południowej Osetii? We wrześniu 2001 r. Putin został zaproszony do niemieckiego parlamentu, chociaż w tym czasie rosyjskie oddziały oficjalnie stacjonowały (i nadal stacjonują) na terytorium Mołdawii wbrew woli Kiszyniowa. Co więcej, po przemówieniu w języku niemieckim otrzymał w Bundestagu owacje na stojąco od większości posłów[30]. Putin jednak od kilku lat – z punktu widzenia Kremla –w sposób absurdalny szykanowany jest za to, że Moskwa w 2014 r. z Krymem zrobiła to, co Bonn – według kremlowskiej narracji – uczyniło z NRD już w 1990 r.

 

Głębszych przyczyn dzisiejszych nieporozumień w stosunkach rosyjsko-niemieckich należy szukać w powszechnej romantyzacji osiągnięć bońskiej “nowej polityki wschodniej” z początku lat 70., dotyczącej relacji zachodnio-sowieckich do 1991 r[31]. Pojednawczy zwrot RFN w kierunku Europy Wschodniej z pewnością przyniósł szereg pozytywnych efektów w dziedzinie pomocy humanitarnej. Przyczyniło się to do trwałej poprawy stosunków Niemiec z Rosjanami i Polakami, a także stosunków wewnątrzniemieckich[32].

Jak się jednak szybko okazało, Moskwa wykorzystała pozorne odprężenie w połowie lat 70. jako sztafaż dla nowej sowieckiej fali zbrojeń i stacjonowania rakiet średniego zasięgu we wrażliwych regionach Europy. Jeszcze przed konserwatywną zmianą władzy i zwrotem w polityce zagranicznej w Waszyngtonie (1981) i w Bonn (1982), w grudniu 1979 r. do Afganistanu wkroczyły wojska sowieckie. Było to preludium do gwałtownej eskalacji zimnej wojny, która w 1983 r. doprowadziła świat na skraj katastrofy nuklearnej. W stosunkach niemiecko-sowieckich „Nowa polityka wschodnia” i związana z nią ściślejsza współpraca gospodarcza między Republiką Federalną Niemiec a Związkiem Sowieckim mogła wiele osiągnąć. Nie była jednak w stanie powstrzymać sowieckiej aktywności wojskowej w innych regionach świata ani ogromnego wzrostu napięcia między Zachodem a Związkiem Sowieckim na początku lat 80.

 

Dwunastoletni „Kredyt rurowy I”, którego Bonn udzieliło Moskwie w 1970 r., stanowił wtedy największą niemiecko-sowiecką transakcję finansową[33]. Zainicjowany w 2005 r. pierwszy projekt Nord Stream stanowił wtedy największe przedsięwzięcie infrastrukturalne w Europie. Obie umowy same w sobie przyczyniły się do zbliżenia Niemców i Rosjan oraz do ogólnej poprawy stosunków Moskwy z Zachodem. Prawdopodobnie polepszyły międzynarodową sytuację polityczną i gospodarczą WE czy też UE.

 

Jednakże ani umowa z 1970 r. nie była w stanie 9 lat później powstrzymać inwazji sowieckich wojsk na sąsiednie państwo, ani umowa z 2005 r. nie zapobiegła potem głębokim nieporozumieniom Kremla z Zachodem. Niemcy dzięki tym umowom i wynikającym z nich powiązaniom gospodarczym z pewnością zapewniły sobie bezpieczeństwo oraz zyskały szczególną przychylność na Kremlu.

 

Wysokie dochody Rosji z ogromnych syberyjskich dostaw energii do WE/UE – za pośrednictwem Bonn i Berlina – nie przyniosły żadnych korzyści dla pokoju światowego, który w Niemczech tak chętnie jest opiewany. Rosyjska politolog Maria Snegowaja w dwóch przełomowych, najnowszych badaniach empirycznych wykazała związek między rosyjskimi nastrojami ekspansjonistycznymi i dochodami z eksportu energii, jak też wynikającą z tego ogólną sytuacją gospodarczą kraju. O agresywności retoryki w polityce zagranicznej Putina decyduje nie tylko poziom cen ropy (a więc pośrednio także gazu)[34]. Również obywatele rosyjscy w czasach korzystnego rozwoju społeczno-gospodarczego – czyli wysokich cen za energię na rynku światowym – są skłonni do porywczości w polityce zagranicznej[35].

 

Konkluzja: handel wymaga zmian

Oczywistą lekcją, jaką na podstawie teorii współzależności możemy wyciągnąć z tych wszystkich zawiłości jest to, że Niemcy i UE muszą wyjaśnić Moskwie, iż Kijów, Kiszyniów i Tbilisi są pełnowartościowymi częściami całego europejskiego równania. Współzależność gospodarcza między Europą Zachodnią a Rosją jest możliwa tylko wtedy, gdy również w Europie Wschodniej zapanuje pokój, konflikty ucichną i przestrzegane będzie prawo międzynarodowe. Kremlowi trzeba jasno wyłożyć, że kluczowe interesy Brukseli i Berlina dotyczą państwowej integralności, suwerenności i stabilności Ukrainy, Mołdawii i Gruzji[36]. Wszystko jest powiązane ze wszystkim.

Rozwój handlu – trzeba to jasno powiedzieć – może nastąpić dopiero wtedy, kiedy zmieni się geopolityka Europy Wschodniej. Hasło „zbliżenie poprzez powiązania” nie oznacza geograficznego zbliżenia się Rosji do Niemiec na skutek ekspansji wojskowej, która – za sprawą importu syberyjskich złóż energii – współfinansowana jest pośrednio przez kraje UE. Dopóki Rosja domaga się specjalnych praw do interwencji politycznych w regionie postsowieckim, dopóty polityka sankcji utrzymana będzie jako forma pokojowej polityki w odpowiedzi na ingerencje zbrojne.

 

Nowa polityka wschodnia Willy’ego Brandta polegała wówczas nie tylko na zwrocie w kierunku Moskwy. Częścią nowej polityki zagranicznej w wydaniu koalicji socjalliberalnej było również uklęknięcie Brandta w Warszawie oraz uznanie granicy na Odrze i Nysie[37]. W Niemczech często podnoszona kwestia, czy dwa gazociągi Nord Stream mają sens ekonomiczny i czy w ten sposób uprawia się dobrą politykę wschodnią, ma dziś drugorzędne znaczenie[38]. Podstawowe znaczenie geoekonomiczne tych dwóch projektów polega bowiem na niebezpiecznej redukcji wzajemnej zależności gospodarczej między Rosją a Ukrainą. Tytułowanie tego rodzaju projektów jako kontynuacja klasycznej, socjaldemokratycznej polityki wschodniej i pokojowej jest oszustwem pojęciowym. W rzeczywistości budowa i funkcjonowanie tych rurociągów jawi się jako element destabilizujący i w takiej formie polityka wobec Rosji nie byłaby raczej przez Brandta akceptowana. W Polsce, na Ukrainie i w krajach bałtyckich polityka ta bardziej kojarzy się z paktem Ribbentrop-Mołotow z 1939 r. niż z Układami PRL-RFN i ZSRR-RFN z 1970 roku.

 

Jak na razie Rosja jest więźniem neoimperialnego myślenia i nie jest skłonna do respektowania granic i niepodległości państw sąsiedzkich, jak też zasad prawa międzynarodowego w regionie postsowieckim[39]. Aspekty współpracy energetycznej między Rosją a Zachodem, które ewentualnie mogą przyczynić się do łagodzenia konfliktów, są pomniejszane przez negatywne konsekwencje w zakresie polityki bezpieczeństwa, jakie projekty Nord Stream niosą ze sobą dla Europy Wschodniej. W tych warunkach geopolityczne znaczenie gospodarczej zależności Rosji polega na tym, że Zachód może ją wykorzystać jako środek nacisku na rzecz zapobiegania konfliktom i ochrony prawa międzynarodowego. Ekonomiczne powiązania budują wzajemną zależność, którą można wykorzystać dla dobra europejskiego bezpieczeństwa i porozumienia. Teraz to od Niemców zależy, czy w postsowieckim regionie zapanuje pokój bez użycia broni.

 

 

Andreas Umland jest redaktorem serii książek „Soviet and Post-Soviet Politics and Society“ wydawnictwa ibidem-Verlag Stuttgart i Senior Nonresident Fellow w Instytucie Stosunków Międzynarodowych w Pradze jak też na Ukraińskim Instytucie Przyszłości w Kijowie. Leonid Luks (Eichstätt), Arkadiusz Szczepański (Berlin) und Andreas Stein (Kiew) poczynili przydatne uwagi do wcześniejszej wersji tego tekstu.

 

 

Przełożył Konrad Miller

 

 

 

 

 

 

 

[1] Alexander Rahr, Germany and Russia. A Special Relationship, w: „Washington Quarterly”, R. 30, z. 4, 2007, s. 137–45; Christopher Chivvis, Thomas Rid, The Roots of Germany’s Russia Policy, w: „Survival”, R. 51, z. 2, 2009, s. 105–22; Stephen Szabo, Can Berlin and Washington Agree on Russia?, w: „Washington Quarterly”, R. 32., z. 4, 2009, s. 23–41; Constanze Stelzenmuller, Germany’s Russia Question, w: „Foreign Affairs”, R. 88, z. 1, 2009, s. 89–100; Graham Timmins, German–Russian Bilateral Relations and EU Policy on Russia. Between Normalisation and the „Multilateral Reflex“, w: „Journal of Contemporary European Studies”, R. 19, z. 2, 2011, s. 189–99; Andreas Heinemann-Grüder, Wandel statt Anbiederung. Deutsche Russlandpolitik auf dem Prüfstand, w: Osteuropa, R. 63, z. 7, 2013, s. 179–223; Jakob Mischke, Andreas Umland, Germany’s New Ostpolitik. An Old Foreign Policy Doctrine Gets a Makeover, w: Foreign Affairs, 09.04.2014, https://www.foreignaffairs.com/articles/western-europe/2014-04-09/germanys-new-Ostpolitik; Tuomas Frosberg, From Ostpolitik to „Frostpolitik“? Merkel, Putin and German Foreign Policy towards Russia, w: „International Affairs”, R. 92, z. 1, 2016, s. 21–42.

[2] Alexander Libman, Susan Stewart, Kirsten Westphal, Mit Unterschieden umgehen. Die Rolle von Interdependenz in der Beziehung zu Russland. w: Volker Perthes (red.), Ausblick 2016. Begriffe und Realitäten internationaler Politik, SWP, Berlin 2016, S. 18-22.

[3] Inna Chuvychkina, Die Perspektiven des Energiedialoges EU-Russland. Eine wissenschaftliche Szenarioanalyse. Dissertation, Uniwersytet w Bremie, 2017

[4] Marian Budjeryn, The Breach. Ukraine’s Territorial Integrity and the Budapest Memorandum. NPIHP Issues Brief, Nr 3, 2014, www.wilsoncenter.org/publication/issue-brief-3-the-breach-ukraines-territorial-integrity-and-the-budapest-memorandum; Andreas Umland, The Ukraine Example. Nuclear Disarmament Doesn’t Pay, w: „World Affairs”, T. 178, z. 4, 2016, s. 45–49; Mariana Budjeryn, Andreas Umland, Amerikanische Russlandpolitik, die Souveränität der Ukraine und der Atomwaffensperrvertrag. Ein Dreiecksverhältnis mit weitreichenden Konsequenzen, w: „Sirius. Zeitschrift für Strategische Analysen”, T. 1, z. 2, 2017, s. 133-142.

[5] Margarita M. Balmaceda (red.), On the Edge. Ukrainian—Central European—Russian Security Triangle, CEU Press, Budapeszt 2001; Tatiana Zhurzhenko, Borderlands into Bordered Lands. Geopolitics of Identity in Post-Soviet Ukraine, ibidem-Verlag, Stuttgart 2010.

[6] Taras Kuzio, Ukraine – Crimea – Russia. Triangle of Conflict, Ibidem-Verlag, Stuttgart 2007; Gwendolyn Sasse, The Crimea Question. Identity, Transition, and Conflict. Cambridge, Mass, Harvard University Press, 2014.

[7] André Härtel, Westintegration oder Grauzonen-Szenario? Die EU- und WTO-Politik der Ukraine vor dem Hintergrund der inneren Transformation (1998-2009), LIT, Münster 2012.

[8] Про затвердження Стратегії інтеграції України до Європейського Союзу. zakon.rada.gov.ua/laws/show/615/98.

[9] Про основи національної безпеки України. zakon.rada.gov.ua/laws/show/964-15.

[10] Andreas Umland, Die künftige internationale Einbettung der Ukraine. Sechs Sicherheitspolitische Szenarien für einen osteuropäischen Schlüsselstaat, w: „Sirius. Zeitschrift für Strategische Analysen”, T. 1, z. 3, 2017, s. 254-263.

[11] Nataliya Esakova, European Energy Security, Analysing the EU-Russia Energy Security Regime in Terms of Interdependence Theory, Springer, Berlin 2013.

[12] Margarita M. Balmaceda, Politics of Energy Dependency. Ukraine, Belarus, and Lithuania between Domestic Oligarchs and Russian Pressure, University of Toronto Press 2015.

[13] Margarita M. Balmaceda, Energy Dependency, Politics and Corruption in the Former Soviet Union. Russia’s Power, Oligarchs’ Profits and Ukraine’s Missing Energy Policy, 1995-2006, Routledge, Abingdon 2012.

[14] Andreas Umland, Berlin, Kiew, Moskau und die Röhre. Die deutsche Ostpolitik im Spannungsfeld der russisch-ukrainischen Beziehungen, w: „Zeitschrift für Außen- und Sicherheitspolitik”, R. 6, z. 3, 2013, s. 413-428.

[15] Andreas Stein, Zu den ökonomischen Auswirkungen der Ostseepipeline auf die Ukraine. w: Ukraine-Nachrichten, 13.05.2010, ukraine-nachrichten.de/ökonomischen-auswirkungen-ostseepipeline-ukraine_2449.

[16] Sabine Fischer, „Nord Stream 2. Trust in Europe. CSS Policy Perspectives”, R. 4, Nr 4, 2016; Andreas Goldthau, „Assessing Nord Stream 2. Regulation, Geopolitics & Energy Security in the EU, Central Eastern Europe & the UK, European Center for Energy and Ressource Security Strategy Paper”, Nr 10; Kai-Olaf Lang, Kirsten „Westphal, Nord Stream 2. A Political and Economic Contextualisation. SWP Research Paper”, Nr 3, 2017; Margarita Assenova, Europe and Nord Stream 2. Myths, Reality, and the Way Forward, DC: CEPA, Washington 2018.

[17] Andreas Heinrich und Heiko Pleines, Towards a Common European Energy Policy? Energy Security Debates in Poland and Germany. The Case of the Nord Stream Pipeline, w: Anne Jenichen und Ulrike Liebert (red.): Europeanisation vs. Renationalisation. Learning from Crisis for European Political Development, Barbara Budrich, Leverkusen 2019, s. 169-182.

[18] Aleksandra Gawlikowska-Fyk, Marcin Terlikowski, Bartosz Wiśniewski, Szymon Zaręba, „Nord Stream 2. Inconvenient Questions. PISM Policy Paper”, Nr 5(165), 2018, www.pism.pl/file/2c4add64-b729-48d0-a7bc-03e1beb570cc; Piotr Przybyło, The Real Financial Costs of Nord Stream 2. Economic Sensitivity Analysis of the Alternatives to the Offshore Pipeline, Fundacja im. Kazimierza Pułaskiego, 2019, pulaski.pl/wp-content/uploads/2019/05/Raport_NordStream_TS-1.pdf.

[19] Andreas Umland, Tor zum Osten oder Krisenherd? Wie das EU-Ukraine-Abkommen den postsowjetischen Raum verändern würde, w: „Internationale Politik”, T. 68, z. 6, 2013, s. 108-112.

[20] David R. Marples, Frederick V. Mills (red.), Ukraine’s Euromaidan. Analyses of a Civil Revolution, ibidem-Verlag, Stuttgart 2015; Viktor Stepanenko, Yaroslav Pylynskyi (red.), Ukraine after the Euromaidan. Challenges and Hopes, Peter Lang, Berno 2015; Olga Bertelsen (red.), Revolution and War in Contemporary Ukraine. The Challenge of Change, ibidem-Verlag, Stuttgart 2016; Elizabeth A. Wood m.in., Roots of Russia’s War in Ukraine. Washington, DC, & New York, NY, Woodrow Wilson Center Press & Columbia University Press 2016; Derek Averre, Kataryna Wolczuk (red.), The Ukraine Conflict. Security, Identity and Politics in the Wider Europe, UK: Routledge, Abingdon 2019; Mychailo Wynnyckij, Ukraine’s Maidan, Russia’s War. A Chronicle and Analysis of the Revolution of Dignity, ibidem-Verlag, Stuttgart 2019.

[21] Vasile Rotaru, Russia, the EU, and the Eastern Partnership. Building Bridges or Digging Trenches?, ibidem-Verlag, Stuttgart 2018.

[22] Agnia Grigas, Beyond Crimea. The New Russian Empire. New Haven, CT: Yale University Press, 2016.

[23] John J. Mearsheimer, The Case for a Ukrainian Nuclear Deterrent, w: Foreign Affairs, R. 72, z. 3, 1993, s. 50-66. Por.: Peter Toft, John J. Mearsheimer, An Offensive Realist between Geopolitics and Power, w: „Journal of International Relations and Development”, R. 8, z. 4, 2015, s. 381–408.

[24] Maria Snegovaya: What Factors Contribute to the Aggressive Foreign Policy of Russian Leaders? In: Problems of Post-Communism, 67. R., Z. 1, 2020, s. 93-110.

[25] Samuel P. Huntington, The Clash of Civilizations and the Remaking of World Order, Simon & Schuster, Nowy Jork 1996.

[26] Igor Torbakov, After Empire. Nationalist Imagination and Symbolic Politics in Russia and Eurasia in the Twentieth and Twenty-First Century, ibidem-Verlag, Stuttgart 2018; Ostap Kushnir, Ukraine and Russian Neo-Imperialism. The Divergent Break, Lexington Books, Lanham 2018; Serhii Plokhy, Lost Kingdom. A History of Russian Nationalism from Ivan the Great to Vladimir Putin, Penguin, Londyn 2018.

[27] Andreas Umland, Weißer Fleck. Die Ukraine in der deutschen Öffentlichkeit, w: Osteuropa, R. 62, z. 9, 2012, s. 127-133.

[28] Andreas Heinemann-Grüder, Lehren aus dem Ukrainekonflikt. Das Stockholm-Syndrom der Putin-Versteher, w: Osteuropa, R. 65, z. 4, 2015, s. 3-24.

[29] Wolfgang Seibel, Arduous Learning or New Uncertainties? German Diplomacy and the Ukrainian Crisis, w: „Global Policy”, R. 6., Issue Supplement S1, 2015, s. 56–72; André Härtel, The EU Member States and the Crisis in Ukraine. Towards an Eclectic Explanation, w: „Romanian Journal of European Affairs”, T. 19, z. 2, 2019, s. 87-106.

[30] Oleksandr Suschko, Andreas Umland, Unrealistisches Szenario. Anmerkungen zum „Pluralen Frieden“, w: Osteuropa, R. 67, z. 3-4, 2017, s. 109–120.

[31] Wolfgang Schmidt, Die Wurzeln der Entspannung. Der konzeptionelle Ursprung der Ost- und Deutschlandpolitik Willy Brandts in den fünfziger Jahren, w: „Vierteljahrshefte für Zeitgeschichte”, R. 51, z. 4, 2003, s. 521-563.

 

[32] Tatiana Timofeeva, Russische Reaktionen auf den deutschen Einigungsprozess im Spiegel damaliger und heutiger Umfragen, w: „Forum für osteuropäische Ideen- und Zeitgeschichte”, R. 14, z. 2, 2010, s. 85-98.

[33] Frank Bösch, Energy Diplomacy. West Germany, the Soviet Union and the Oil Crises of the 1970s, w: „Historical Social Research”, R. 39, z. 4, 2014, s. 165–85.

[34] Frank Bösch, Energy Diplomacy. West Germany, the Soviet Union and the Oil Crises of the 1970s, w: Historical Social Research, R. 39, z. 4, 2014, s. 165–85.

[35] Maria Snegovaya, Guns to Butter. Sociotropic Concerns and Foreign Policy Preferences in Russia, w: „Post-Soviet Affairs”, 12.04.2020, DOI: 10.1080/1060586X.2020.1750912.

[36] Thomas D. Grant, Aggression against Ukraine. Territory, Responsibility, and International Law, PalgraveMacmillan, Londyn 2015; Thomas D. Grant, International Law and the Post-Soviet Space II. Essays on Ukraine, Intervention, and Non-Proliferation, ibidem-Verlag, Stuttgart 2019.

[37] Leonid Luks, Das Dilemma der Ostpolitik, w: The European, 21.01.2015, www.theeuropean.de/leonid-luks/9501-willy-brandts-ostpolitik-aus-heutiger-perspektive.

[38] Antto Vihma, Mikael Wigell, Unclear and Present Danger. Russia’s Geoeconomics and the Nord Stream II Pipeline, w: „Global Affairs”, R. 2, z. 4, 2016, s. 377-388.

[39] Leonid Luks, Freiheit oder imperiale Größe? Essays zu einem russischen Dilemma, ibidem-Verlag, Stuttgart 2009.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

News Alert

Bądź na bieżąco!

Zamawiając bezpłatny newsletter akceptuje Pan/Pani naszą ochronę danych. Wypisanie się z prenumeraty newslettera jest w każdej chwili możliwe.